Ceny akumulatorów na rekordowo niskim poziomie. Czy elektryki będą tańsze?

Ceny ogniw litowo-jonowych gwałtownie spadają. Ale czy to przełoży się na niższe ceny samochodów elektrycznych? W przyszłości na pewno, ale póki co firmy chcą odzyskać zainwestowane pieniądze.

Publikacja: 12.12.2024 12:26

W ciągu ostatniego półtora roku ceny akumulatorów spadły o połowę

W ciągu ostatniego półtora roku ceny akumulatorów spadły o połowę

Foto: mat. prasowe

Samochody elektryczne do najtańszych nie należą. Dzieje się tak głównie za sprawą drogich akumulatorów. Jednak w ciągu ostatnich kilku lat instalowane ogniwa stawały się coraz tańsze. W 2024 roku ceny baterii mocno spadły. Czy w związku z tym auta elektryczne nie powinny też kosztować mniej? Odpowiedź jest prosta - tak, a właściwie już są i objawiają się najczęściej w dużych rabatach, którymi firmy zachęcają do zakupu e-auta. Wiele na to wskazuje, że w przyszłości elektryki będzie można produkować coraz taniej. Czas pokaże, czy niższe ceny za baterie dotrą także do nabywców w formie stałych niższych cen za samochody. Faktem jest, że zwłaszcza europejscy producenci zainwestowali miliardy w nową technologię i próbują odzyskać zainwestowane pieniądze. Zanim to się nie stanie, za bardzo nie ma co liczyć na dużo niższe ceny.

Czytaj więcej

Analiza 7 tys. elektryków: akumulatory są mniej zawodne niż silniki spalinowe

Pierwsze akumulatory litowo-jonowe zostały opracowane w latach 90. XX wieku. W tamtym czasie bateria mogąca przechowywać jedną kilowatogodzinę energii elektrycznej kosztowała kilka tysięcy euro. Kiedy w 2013 roku na rynek trafiło pierwsze BMW i3, cena obniżyła się do 500/700 euro za kilowatogodzinę. Pod koniec 2024 roku wysokiej jakości akumulator litowo-jonowy do zastosowań motoryzacyjnych jest dostępny w cenie 50 euro (fosforan litowo-żelazowy/LFP) lub 80 euro (niklowo-manganowo-kobaltowy/NMC) za kilowatogodzinę. W ciągu półtora roku ceny akumulatorów spadły o połowę. To normalne, że koszty nowych technologii spadają z biegiem lat. Większa dostępność surowców, rozwój wydobycia przemysłowego i ulepszone łańcuchy dostaw sprawiły, że technologia akumulatorów stała się tańsza. Jednak niedawny spadek cen ma jeszcze inny powód. W związku z masową ekspansją produkcji ogniw akumulatorowych i słabym rynkiem samochodów elektrycznych, podaż ogniw prawdopodobnie po raz pierwszy w historii przewyższa popyt.

Europejscy producenci są zależni głównie od chińskich dostawców

Poza tym ceny surowców również wróciły do ​​normy. Lit i kobalt były w ostatnich latach niezwykle drogie. Lit, którego większość wydobywa się w Australii, kosztuje obecnie 75 000 euro za tonę, a kobalt kosztuje nawet ponad 80 000 euro za tonę. Cena litu spadła obecnie do jednej szóstej, podobna sytuacja jest w przypadku kobaltu. Ekstremalnie wysokie ceny niklu, aluminium, manganu i miedzi również należą już do przeszłości. Oznacza to, że koszty materiałów dla producentów akumulatorów znacznie spadły. O ile w 2022 r. za jedną kilowatogodzinę trzeba było zapłacić około 80 euro kosztów materiałów, o tyle już dwa lata później wartość ta wynosi niecałe 30 euro. W związku z tym trendem prostsze i tańsze alternatywy dla baterii – takie jak chemia sodowo-jonowa – znów tracą na znaczeniu. Tanie samochody elektryczne już teraz opierają się głównie na akumulatorach litowo-żelazowo-fosforanowych (LFP) niezawierających kobaltu ani niklu, zwłaszcza w chińskiej elektromobilności.

A skoro już mowa o Chinach to ogniwa akumulatorów do samochodów elektrycznych pochodzą niemal wyłącznie z Azji, a zdecydowana większość z Chin. Tamtejsi giganci zajmujący się akumulatorami to CATL i BYD, przy czym BYD wyposaża swoje samochody głównie w ogniwa LFP. Dla producentów europejskich ten monopol oznacza przede wszystkim zależność. Chińscy producenci akumulatorów oferują obecnie systemy w pełni instalowalne i to oni dyktują ceny.

Czytaj więcej

Chińczycy prezentują nowy silnik. Rewolucja dla elektryków

Samochody elektryczne do najtańszych nie należą. Dzieje się tak głównie za sprawą drogich akumulatorów. Jednak w ciągu ostatnich kilku lat instalowane ogniwa stawały się coraz tańsze. W 2024 roku ceny baterii mocno spadły. Czy w związku z tym auta elektryczne nie powinny też kosztować mniej? Odpowiedź jest prosta - tak, a właściwie już są i objawiają się najczęściej w dużych rabatach, którymi firmy zachęcają do zakupu e-auta. Wiele na to wskazuje, że w przyszłości elektryki będzie można produkować coraz taniej. Czas pokaże, czy niższe ceny za baterie dotrą także do nabywców w formie stałych niższych cen za samochody. Faktem jest, że zwłaszcza europejscy producenci zainwestowali miliardy w nową technologię i próbują odzyskać zainwestowane pieniądze. Zanim to się nie stanie, za bardzo nie ma co liczyć na dużo niższe ceny.

Na prąd
Największe w historii Mercedesa zamówienie na elektryczne ciężarówki
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Na prąd
Miał być hit a jest niewypał. Spada popyt na Teslę Cybertruck. W USA obniżka cen
Na prąd
Porsche weryfikuje plany elektryfikacji. Szansa na powrót spalinowego Macana
Na prąd
Polska będzie budować silniki elektryczne dla Hyundaia. Koreańczycy wybudują fabrykę
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Na prąd
Rewolucja w silnikach elektrycznych. Napęd zabudowany w kołach
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej