Prognoza ekspertów: popyt na baterie do elektryków wzrośnie czterokrotnie do 2030 r.

Wraz z coraz większą popularnością samochodów elektrycznych zapotrzebowanie na baterie wzrośnie czterokrotnie do 2030 roku, - prognozuje firma doradcza Bain & Company. Nadal dominować będą ogniwa litowo-jonowe, ale branża intensywnie poszukuje nowych rozwiązań, które zwiększą zasięg i obniżą ceny aut elektrycznych.

Publikacja: 11.11.2024 08:27

Według prognoz w 2030 roku elektryki będą stanowiły 38 proc. nowo sprzedawanych aut

Według prognoz w 2030 roku elektryki będą stanowiły 38 proc. nowo sprzedawanych aut

Foto: mat. prasowe

Szacuje się, że sprzedaż samochodów elektrycznych będzie rosnąć w tempie 20 proc. rocznie i w 2030 roku osiągnie poziom 37 mln sztuk. To oznacza, że elektryki będą stanowiły 38 proc. nowo sprzedawanych aut wobec 12 proc. w 2023 roku. Wzrost produkcji pojazdów z napędem elektrycznym przełoży się na większy popyt na baterie, który w 2030 roku będzie się kształtować na poziomie 4,1 tys. GWh wobec 1 tys. GWh rocznie w 2023. – Przyszłość elektromobilności zależy od rozwoju baterii. Koszt wytworzenia baterii wprost przekłada się na cenę końcową samochodu, natomiast trwałość i wydajność akumulatorów jest bardzo ważna dla użytkowników i wpływa na decyzję o zmianie pojazdu na elektryczny – mówi Marcin Szczuka, partner Bain & Company. – W ciągu sześciu lat samochody elektryczne staną się produktem masowym, co oznacza, że wzrośnie zapotrzebowanie na baterie.

Czytaj więcej

Unia zdecydowała. Chińskie elektryki jednak z ponad 35 procentowym cłem

Zdaniem ekspertów dominującą technologią pozostaną baterie litowo-jonowe. Producenci cały czas starają się poprawiać ich wydajność i obniżać koszty produkcji. Usprawnienia idą w kierunku zastosowania nowych związków chemicznych, innego kształtu ogniw i zmian w samej architekturze baterii. Przemysł motoryzacyjny szczególnie uważnie przygląda się rozwiązaniom integrującym ogniwa z podwoziem aut, wykorzystaniu znacznie tańszych suchych elektrod oraz systemów opartych na AI zarządzających bateriami i zwiększającymi ich trwałość. Baterie litowo-jonowe dzielą się na kilka podkategorii ze względu na materiał, z którego zbudowana jest katoda. Ponad 90 proc. produkowanych obecnie baterii litowo-jonowych to urządzenia NMC (niklowo-manganowo-kobaltowe) i LFP (litowo-żelazowo-fosforanowe).

Z czasem w elekromobilności wzrośnie znaczenie recyklingu baterii

Od 2018 roku na popularności zyskuje technologia LFP dzięki lepszej gęstości energii i niższym kosztom produkcji. Zdaniem ekspertów Bain & Company baterie LFP będą dominować w Chinach za sprawą rosnącego popytu na tańsze samochody elektryczne oraz dostępu do surowców naturalnych – fosforytu i żelaza, niezbędnych do produkcji tego typu baterii. W Stanach Zjednoczonych i krajach Unii Europejskiej udział LFP w rynku również rośnie, jednak znacznie wolniej niż w Chinach. Na razie w Europie i USA praktycznie nie produkuje się tego typu ogniw, a ich import z Chin jest mało opłacalny z powodu wysokich ceł. Ponadto ta kategoria baterii ma gorszy profil recyklingowy. Uwaga producentów aut z Zachodu kieruje się zatem w stronę baterii NMC o niskiej zawartości kobaltu, które z powodzeniem zdobywają rynek. – Mimo lepszego profilu kosztowego spodziewamy się, że udział baterii LFP w globalnym rynku nie przekroczy 40 proc. – mówi Marcin Szczuka. – Geograficzny podział świata między chińskie samochody z bateriami LFP i amerykańskie lub europejskie z bateriami NMC utrzyma się do końca dekady.

Udział w rynku innych kategorii baterii, które nadal znajdują się na etapie prototypów i produkcji pilotażowej, czyli ogniw ze stałym elektrolitem oraz sodowo-jonowych o wysokiej gęstości, pozostanie jednocyfrowy do 2030 roku. Wraz ze wzrostem liczby zużytych baterii i wprowadzaniem nowych regulacji rósł będzie również popyt na technologie recyklingowe. Obecnie żadne rozwiązanie nie dominuje na rynku, a branża jest w fazie poszukiwań. Firmy eksperymentują natomiast z modelami biznesowymi, takimi jak wynajem baterii, aby zachować kontrolę nad odbiorem zużytych ogniw i recyklingiem.

Czytaj więcej

Chińczycy prezentują nowy silnik. Rewolucja dla elektryków

Szacuje się, że sprzedaż samochodów elektrycznych będzie rosnąć w tempie 20 proc. rocznie i w 2030 roku osiągnie poziom 37 mln sztuk. To oznacza, że elektryki będą stanowiły 38 proc. nowo sprzedawanych aut wobec 12 proc. w 2023 roku. Wzrost produkcji pojazdów z napędem elektrycznym przełoży się na większy popyt na baterie, który w 2030 roku będzie się kształtować na poziomie 4,1 tys. GWh wobec 1 tys. GWh rocznie w 2023. – Przyszłość elektromobilności zależy od rozwoju baterii. Koszt wytworzenia baterii wprost przekłada się na cenę końcową samochodu, natomiast trwałość i wydajność akumulatorów jest bardzo ważna dla użytkowników i wpływa na decyzję o zmianie pojazdu na elektryczny – mówi Marcin Szczuka, partner Bain & Company. – W ciągu sześciu lat samochody elektryczne staną się produktem masowym, co oznacza, że wzrośnie zapotrzebowanie na baterie.

Na prąd
Saudyjczycy budują swój pierwszy elektryczny samochód. Technologia z całego świata
Na prąd
Rewolucja w hybrydach plug-in. "Super akumulator" z zasięgiem 400 km
Na prąd
Auta wodorowe mogą jeździć po buspasie, ale nie mogą parkować za darmo w miastach
Na prąd
Produkcja przeniesiona z Polski do USA. Ford będzie produkować akumulatory w Michigan
Materiał Promocyjny
Dylematy ekologiczne
Na prąd
Sprawdzono wiedzę Polaków o autach elektrycznych. Okazuje się, że wierzymy w mity