Rynek elektrycznych aut używanych jest coraz większy

Elektryfikację polskiego parku samochodów mogą przyspieszyć warianty używane. Z miesiąca na miesiąc przybywa ofert samochodów elektrycznych na rynku wtórnym, które są nie tylko o wiele młodsze niż średnia krajowa wynosząca ponad 14 lat, ale też stają się też konkurencyjne cenowo.

Publikacja: 18.09.2023 14:33

Rynek elektrycznych aut używanych jest coraz większy

Foto: AdobeStock

Wraz z coraz większą liczbą ofert na samochody elektryczne zauważalne stają się zmniejszające się różnice w cenach ich zakupu, w porównaniu do wariantów spalinowych. Już teraz można zakupić nowego elektryka za około 120-130 tys. zł (z uwzględnieniem dotacji z programu Mój Elektryk), czego dobrym przykładem atrakcyjnej oferty jest Tesla, która w podstawowym wariancie i z dotacją kosztuje około 160 tys. zł. W kolejnych latach można spodziewać się, że również europejscy producenci, szukający m.in. nowych sposobów sprzedażowych, będą dążyli do obniżenia cen. W przypadku samochodów elektrycznych będzie to uzależnione od kosztów produkcji najdroższego z podzespołów – baterii. Według raportu firmy konsultingowej McKinsey, koszty baterii litowo-jonowych spadły od roku 2010 r. z poziomu około 1000 USD/kWh do około 141 USD/kWh w roku 2021. W najbliższych latach, kiedy zapotrzebowanie będzie się zwiększać, zakłada się, że trend obniżania się cen produkcji kilowatogodziny zostanie utrzymany i może osiągnąć nawet 60 USD/kWh.

Czytaj więcej

Podróż elektrykiem: frajda czy udręka?

– Według prognoz BNEF globalne moce produkcyjne akumulatorów litowo-jonowych mają wzrosnąć ośmiokrotnie do 2027 r., osiągając poziom 8945 gigawatogodzin (GWh). Coraz ważniejszą rolę w sektorze bateryjnym odgrywa Europa, która odpowiadała za 14 proc. światowych mocy produkcyjnych w 2022 r. Do europejskich liderów w tym obszarze należą niektóre państwa regionu Europy Środkowo-Wschodniej, w szczególności Polska i Węgry odpowiadające aż za 9 proc. światowych mocy produkcyjnych – wylicza Maria Majewska, New Mobility Expert PSPA. Wraz ze spadkiem cen baterii, a tym samym nowych pojazdów, tanieć będą używane samochody bateryjne. Według danych największego portalu ogłoszeniowego Otomoto, przez cały 2021 rok, udział BEV nadal się zwiększa. Dla pojazdów nowych w lipcu 2023 roku osiągnięty został poziom 0,7 proc. udziału, a dla wariantów nowych 7 proc. Podsumowując ogółem warianty z napędem elektrycznym mają 1,2 proc. udziału wśród wszystkich ogłoszeń na portali.

– Niezbędnym elementem popularyzacji pojazdów elektrycznych wśród użytkowników jest bliska znajomość tej technologii. Jeszcze w zeszłym roku trzy czwarte kierowców, którzy wzięli udział w badaniu Minds&Roses dla OTOMOTO deklarowało, że nie zna nikogo, kto jeździłby elektrykiem. Rosnąca liczba ofert sprzedaży używanych samochodów elektrycznych jest znakiem tego, że z roku na rok coraz więcej osób miało już do czynienia z pojazdami zeroemisyjnymi i możemy przewidywać, że wraz z rosnącym doświadczeniem społecznym, rosnąć będzie zainteresowanie zakupem auta w tej technologii w przyszłości – mówi Tomasz Sułkowski, Head of Sales w Otomoto. Wraz z zwiększającą się liczbą ogłoszeń, warto zwrócić uwagę na wiek tych pojazdów. Najwięcej zeroemisyjnych samochodów stanowią warianty roczne lub dwuletnie. W 2021 r. stanowiły one 48 proc., a w 2022 r. ten odsetek wzrósł do 50 proc. Auta w wieku od 3 do 4 lat odnotowały spadek w z 23 do 17 proc. Z kolei w przedziale 5-10 lat udział zwiększył się o niemal 50 proc. w porównaniu rok do roku. Na rynku pojawiły się też ponad 10-letnie auta elektryczne.

Czytaj więcej

Volkswagen ID. Buzz: To musi się udać

Popularność używanych pojazdów elektrycznych mogłaby być jeszcze większa jakby program Mój Elektryk (subsydia do samochodów elektrycznych) obejmowały również warianty elektryczne. W raporcie pt. „EV z drugiej ręki. Wsparcie rynku używanych samochodów elektrycznych szansą na przyspieszenie dekarbonizacji sektora transportu w Polsce”, przedstawiono również rekomendacje programu dofinansowania przez NFOŚiGW, który mógłby obowiązywać w Polsce. Refundacja części kosztów powinna objąć samochody zeroemisyjne – całkowicie elektryczne (BEV) oraz zasilane wodorowymi ogniwami paliwowymi (FCEV). – Minimalna wysokość dofinansowania powinna wynosić nie mniej niż 9 lub 13 tys. zł (w drugim przypadku dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny). Najniższe subsydia adresowane do nabywców używanych samochodów elektrycznych, byłyby ponad dwukrotnie mniejsze niż te przewidziane dla osób fizycznych, nieprowadzących działalności gospodarczej, kupujących nowe pojazdy w ramach programu „Mój Elektryk” (analogicznie 18,75 i 27 tys. zł) – wskazuje Łukasz Lewandowski z EV Klub Polska.

Subsydia do samochodów elektrycznych mogły poza wzrostem zainteresowania takimi pojazdami, zmniejszyć import aut z zagranicy. Należy podkreślić, że nasz kraj dysponuje jednym z największych i zarazem najstarszych parków pojazdów w Unii Europejskiej. Po polskich drogach jeździ obecnie ok. 18,6 mln samochodów osobowych i dostawczych, co stawia nas pod tym względem na 5. miejscu w Europie. Średnia wieku wynosi ponad 14,3 lat, co jest wynikiem wyższym o niemal 3 lata od średniej odnotowywanej w Unii Europejskiej (11,5). W efekcie na przestrzeni ostatnich 20 lat do kraju sprowadzono ponad 16 mln pojazdów, których średni wiek wynosił ponad 12 lat. W dobie transformacji napędowej, import starych samochodów jest bardzo niebezpieczny.

Bez odpowiedniego zarządzania nie będzie możliwości odmłodzenia floty samochodów, a co gorsza efekt może być odwrotny. – W 2023 roku prawie 60 proc. wystawionych na Otomoto używanych elektryków to samochody 4-letnie i młodsze, jedna trzecia obejmowała samochody w wieku od 5 do 10 lat, a tylko 8 proc. ofert uwzględniało auta od 10 do 15 lat. Wybór używanych elektryków, w wieku znacząco poniżej średniej rynkowej, ma więc szansę stopniowo przekładać się na odmładzanie parku samochodów w naszym kraju – podkreśla Tomasz Sułkowski, Head of Sales w Otomoto. Aby przeciwdziałać potencjalnym negatywnym skutkom podczas Kongresu Nowej Mobilności, który odbędzie się w dniach 26-28 września, w EXPO Łódź, interesariusze rynku będą dywagować nad zagadnieniami zmieniającego się sektora transportu oraz co zrobić by import pojazdów z zachodniej Europy nie przyczynił się do jeszcze większych dysproporcji krajach z Europy Środkowo-Wschodniej.

Czytaj więcej

Widzieliśmy najnowszy koncept Mercedesa. Niemcy idą w stronę luksusu

Wraz z coraz większą liczbą ofert na samochody elektryczne zauważalne stają się zmniejszające się różnice w cenach ich zakupu, w porównaniu do wariantów spalinowych. Już teraz można zakupić nowego elektryka za około 120-130 tys. zł (z uwzględnieniem dotacji z programu Mój Elektryk), czego dobrym przykładem atrakcyjnej oferty jest Tesla, która w podstawowym wariancie i z dotacją kosztuje około 160 tys. zł. W kolejnych latach można spodziewać się, że również europejscy producenci, szukający m.in. nowych sposobów sprzedażowych, będą dążyli do obniżenia cen. W przypadku samochodów elektrycznych będzie to uzależnione od kosztów produkcji najdroższego z podzespołów – baterii. Według raportu firmy konsultingowej McKinsey, koszty baterii litowo-jonowych spadły od roku 2010 r. z poziomu około 1000 USD/kWh do około 141 USD/kWh w roku 2021. W najbliższych latach, kiedy zapotrzebowanie będzie się zwiększać, zakłada się, że trend obniżania się cen produkcji kilowatogodziny zostanie utrzymany i może osiągnąć nawet 60 USD/kWh.

Pozostało 84% artykułu
Na prąd
Ceny akumulatorów na rekordowo niskim poziomie. Czy elektryki będą tańsze?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Na prąd
Musk stawia wyzwanie Chinom. Tania Tesla pojawi się w 2025 r.
Na prąd
Program dopłat "Mój elektryk 2.0" może zaszkodzić rynkowi e-mobility
Na prąd
Samochody elektryczne w raporcie TÜV. Tesla na ostatnim miejscu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Na prąd
To może być przełom dla producentów aut. Gigant branży buduje własną platformę