Zgodnie z relacją specjalistów z kanału Munro Live, nowe akumulatory Tesli będą problematyczne w serwisowaniu. Dlaczego? Otóż okazuje się, że bateria stała się one częścią integralną nadwozia. Są z nim starannie sklejone, co w efekcie znacząco utrudnia dostęp do jego wnętrza. Jak to już się uda okazuje się, że wnętrze wypełnione jest specjalnym poliuretanem, który stanowi swego rodzaju spoiwo. By dostać się do modułów, które tworzą spójną całość, trzeba go precyzyjnie „skuć” całą warstwę, co zajmuje czas, a ten kosztuje więc finalnie naprawa może się okazać się nieopłacalna.

Czytaj więcej

Już nie Tesla. Jest nowy światowy lider w produkcji aut elektrycznych

Takie rozwiązanie nasuwa dojście Tesli do rozwiązania – jeden samochód, jeden akumulator. Zresztą Tesla twierdzi, że taka bateria wytrzyma cały okres użytkowania – czyli 1,6 miliona kilometrów – bez większych strat w wydajności. Wprowadzona bateria ma spowodować 56 procentowy spadek ceny akumulatora. Dodatkowo Tesla ogłosiła powiększenie o 16 proc. zasięgu z projektu ogniwa, 20 proc. z materiału anody, 4 proc. z materiału katody i 14 proc. z integracji pojazdu ogniwa (bateria strukturalna). To daje łączny plus w wysokości 54 proc. Dopiero czas i faktyczna eksploatacja auta pokaże czy te dane pokrywają się z realnymi pomiarami.

Czytaj więcej

Prognozy dla rosyjskiej motoryzacji. Ruszyła produkcja w AvtoVAZie