Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, wczoraj wysłany został list z prośbą o zmiany w przepisach, które pozwoliłyby przedłużyć sprzedaż pojazdów z tzw. końcowej partii produkcji. – Pierwsza fala pandemii koronawirusa spowodowała bezprecedensowe spadki sprzedaży pojazdów i ograniczenia w produkcji samochodów, a druga fala te problemy znacznie pogłębia. Dlatego naszym największym problemem są pojazdy stojące w magazynach, które na skutek spadku sprzedaży i zmiany przepisów nie będą mogły być sprzedane do końca 2020 roku – stwierdzają w liście prezesi trzech branżowych organizacji: Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), Związku Pracodawców Motoryzacji i Artykułów Przemysłowych (ZPMiAP) oraz Związku Dealerów Samochodów (ZDS).
CZYTAJ TAKŻE: Niemcy: Cały rynek moto w dół. Dwie branże ze wzrostem sprzedaży
Chodzi o nawet kilkadziesiąt tysięcy samochodów, które zostały wyprodukowane w 2020 r., ale nie spełniają nadchodzących z początkiem 2021 r. nowych norm emisji Euro 6d. Co prawda, podobna sytuacja zdarza się przy każdej zmianie regulacji homologacyjnych: aby takie samochody mogły zostać wprowadzone na rynek, ustalana jest pewna ich pula – zależnie od wielkości sprzedaży w ostatnich 12 miesiącach – która będzie mogła zostać sprzedana już po wejściu w życie nowych zasad. Ale w tym roku sprzedaż aut drastycznie stopniała z powodu pandemii, więc pula końcowej partii produkcji byłaby bardzo mała. W rezultacie dużej części samochodów nie dałoby się już zaoferować klientom. – Oznacza to ogromne starty finansowe i perspektywę bankructwa dla niektórych przedsiębiorców oraz straty dla budżetu liczone w setkach milionów złotych. Zważywszy, że regulacja ta wchodzi w całej Europie, nie ma możliwości reeksportu tych pojazdów do innego kraju europejskiego – podkreślają w liście do premiera PZPM, ZPMiAP i ZDS.
fot. AdobeStock
To problem także pozostałych krajów unijnych. W skali całej UE może dotyczyć nawet 800 tys. aut. Sprawę natychmiast załatwiłaby decyzja Komisji Europejskiej zwiększająca końcową partię produkcji ze względu na skutki pandemii koronawirusa. Ale Komisja nie chce jej wydać, zrzucając ją na kraje członkowskie. – Problem w tym, że jest to rozporządzenie unijne, natomiast kraje członkowskie nie mają podstawy prawnej by w prosty sposób je zmienić. Tymczasem sytuacja jest nadzwyczajna przez pandemię – mówi Jakub Faryś, prezes PZPM. W liście do premiera pada więc konkretna propozycja rozwiązania problemu: potrzebna jest polityczna decyzja szefa rządu – jak twierdzą branże organizacje – polegająca na zgodzie na wprowadzenie w polskich przepisach modyfikacji rozporządzenia unijnego, która umożliwi sprzedaż wszystkich pojazdów wyprodukowanych w 2020 roku. Podobnie postąpiono już w większości krajów europejskich.