Tempo wzrostu utrzymuje jedynie segment samochodów osobowych z napędami alternatywnymi. W ciągu trzech kwartałów 2020 roku w Polsce sprzedano blisko 47,9 tys. tego typu pojazdów. To wzrost w ujęciu rocznym o jedną czwartą. W przypadku tego rodzaju napędów wzrost popytu w Polsce nie jest odosobniony: Jak podała organizacja europejskich producentów pojazdów ACEA, tylko od kwietnia do czerwca sprzedaż pojazdów ładowanych elektrycznie wzrosła w całej UE o połowę przekraczając 129 tys. sztuk. Z kolei brukselska organizacja Transport & Environment przewiduje, że jeszcze przed końcem grudnia udział e-aut w sprzedaży większości producentów wyniesie średnio od 10 do 14 proc.
CZYTAJ TAKŻE: Sprzedaż aut w Polsce i na świecie. Jest coraz lepiej
Tymczasem samochody z napędem konwencjonalnym będą dalej tracić, co wpłynie na cały rynek. Jeśli w pierwszych trzech kwartałach sprzedaż spadła o blisko 30 proc., co z uwagi na sytuację pandemiczną zupełnie nie dziwi, to latem i wczesną jesienią wydawało się jeszcze, że te spadki zmniejszą się nieco do końca roku. – Ale pandemia zaatakowała ze zdwojoną siłą i z całą pewnością już wiadomo, że wyniki będą niższe niż w analogicznym okresie poprzedniego roku – stwierdza Jakub Faryś, prezes PZPM.
Spadki okazują się nieco mniejsze w grupie klientów flotowych, od których zależna jest wielkość całej sprzedaży nowych aut. W tym segmencie, który stanowi 71,1 proc. rynku, do końca września 2020 roku zarejestrowano 209,9 tys. pojazdów. To spadek o 27,1 proc. w porównaniu z takim samym okresem ubiegłego roku. Klienci indywidualni w tym samym czasie zarejestrowali 85,2 tys. samochodów, o 30,7 proc. mniej niż w ciągu trzech kwartałów 2019 roku. Znacznie bardziej odporne na kryzys okazują się marki premium: od stycznia sprzedano 53,4 tys. samochodów, w rezultacie po trzech kwartałach spadek w tej grupie wyniósł zaledwie 7,2 proc. r/r. W przypadku osobowych marek popularnych sprzedaż w trzech kwartałach wyniosła 241,7 tys. aut, co oznacza spadek o 31,6 proc.