W lipcu tego roku ogłoszono szczegóły dotyczące fuzji pomiędzy dwoma koncernami: Fiat Chrysler Automotive (FCA) oraz Peugeot Société Anonyme (PSA). Nowa spółka o nazwie Stellantis, miałaby się stać czwartym największym producentem pojazdów na świecie zrzeszając takie marki jak m.in.: Peugeot, Citroen, DS Automobiles, Opel, Alfa Romeo, Fiat, Jeep, RAM, Dodge czy Maserati. Jej wartość oszacowano wstępnie na 38 miliardów dolarów, a roczną produkcję w granicy 8,7 miliona sztuk.
CZYTAJ TAKŻE: Fuzja PSA z Fiatem to ból głowy polskich fabryk
Połączenie firm przyniosłoby wiele korzyści. Wśród nich można wymienić spore zyski m.in. ze sprzedaży samochodów w Ameryce (auta terenowe i pick-up’y), które można by przeznaczyć na rozwój bezemisyjnych samochodów sprzedawanych w Europie czy Chinach. Fuzja przyniosłaby też spore oszczędności. Szacuje się, że rocznie mogłoby to być nawet 5 mld euro bez konieczności zamykania fabryk. Choć wszystko wskazywało na to, że transakcja zostanie dokonana bez większych przeszkód, to została wstrzymana przez Komisję Europejską. Obawiała się zagrożenia monopolem. W efekcie spółki musiały dostosować treść porozumienia do wymogów unijnych oraz podjąć działania uniemożliwiające przejęcie zbyt dużej części rynku pojazdów typu van.
RAM 1500.
Teraz sprawa przybrała kolejny obrót. Według informacji pozyskanych od rywali i klientów, producenci samochodów musieli tylko zmienić brzmienie swoich ustępstw wobec unijnych regulacji antymonopolowych, bez żadnych zmian merytorycznych – podał Automotive News Europe. Oznacza to, że są duże szanse na uzyskanie pozytywnej opinii Komisji Europejskiej, a tym samym jest to ostatni krok do zakończenia fuzji.