– W poniedziałek możemy już nie pracować – mówił w piątek pracownik jednego z warszawskich salonów Volkswagena. Takie kroki stały się jeszcze bardziej prawdopodobne po decyzjach rządu podjętych w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin. Importer marek należących do koncernu z Wolfsburga – poznańska spółka Volkswagen Group Polska (VGP) – nie będzie jednak podejmować arbitralnych działań wstrzymujących sprzedaż. – Tego rodzaju decyzje leżą w gestii samych dealerów – poinformował Tomasz Tonder, dyrektor PR & Corporate Affairs VGP. Według Piotra Chodzenia, współwłaściciela dealerskiej Grupy Chodzeń, duże znaczenie dla decyzji dealerów będzie mieć rozwój sytuacji w urzędach – chodzi o funkcjonowanie wydziałów komunikacji. – W Gdańsku przestano rejestrować samochody. A jeśli firmy leasingowe nie mogą samochodu zarejestrować, to automatycznie nie mogą nam zapłacić. To sprawia, że możemy mieć problem z pokrywaniem naszych zobowiązań – mówi Chodzeń.
Dealerzy obawiają się, że spadek sprzedaży nie pozwoli im zrealizować rocznych planów, jakie zostały nałożone przez importerów. Tymczasem wykonanie planu jest podstawą do wypłacenia bonusu pieniężnego. Jego brak pogorszyłby płynność finansową przedsiębiorców. Dlatego branża dealerska liczy na wsparcie zarówno ze strony banków – np. w postaci zamrożenia lub zmniejszenia odsetek od zaciągniętych kredytów, a także ze strony importerów, np. poprzez korektę planów sprzedażowych. Zarazem w kwestii złagodzenia obciążeń finansowych wobec banków branża liczy na rozwiązania ustawowe, żeby nie było konieczności prowadzenia rozmów z bankami przez każdą firmę z osobna. Przedsiębiorcy oczekują przy tym szybkich decyzji. – W normalnej sytuacji sprzedaż samochodów powinna zarobić na koszty finansowania zapasów i stoków. Ale obecny rozwój wydarzeń może mieć dla branży dramatyczne konsekwencje – ostrzega Piotr Mozdyniewicz, prezes zarządu Grupy MM Cars.
CZYTAJ TAKŻE: Wielka Brytania przyspieszy zakaz sprzedaży aut spalinowych