Oliver Blume, prezes Porsche AG: Elektromobilność do nas pasuje

W sportach motorowych notujemy sukcesy naszych silników elektrycznych. Więc nasz obecny krok nie wynikał ani z presji rynku, ani dbałości o wizerunek. To logiczny krok, przeniesienie doświadczenia z toru wyścigowego na normalną drogę, z Le Mans do Taycana – mówi Oliver Blume, prezes Porsche AG.

Publikacja: 04.08.2019 20:20

Oliver Blume, prezes Porsche AG: Elektromobilność do nas pasuje

Foto: Oliver Blume, szef Porsche AG.

Czy przypomina pan sobie w historii Porsche taki popyt na auto, którego kupujący nawet nie widzieli na oczy, jak jest to w przypadku pierwszego elektrycznego samochodu marki, Taycana?

Rzeczywiście mamy już 30 tys. zamówień, w tym 115 z Polski. I jak pracuję w Porsche od siedmiu lat, to takiej sytuacji jeszcze nie było. A przecież żaden z klientów, którzy wpłacili depozyt, nie widział ostatecznej wersji tego auta, pokażemy je dopiero na początku września, podczas najbliższych targów samochodowych IAA we Frankfurcie. Co więcej, nie podaliśmy jeszcze ostatecznej ceny, więc żadna z chętnych osób nie wie, ile zapłaci. Owszem, pokazywaliśmy modele koncepcyjne dwa lata temu we Frankfurcie, a potem podczas salonu w Genewie. I na tej podstawie klienci wyraźnie uwierzyli, że jeśli Porsche będzie sprzedawał auto elektryczne, to w dalszym ciągu będzie to Porsche. Ale nawet dla nas tak potężne zaufanie również jest zaskoczeniem. Kiedy kilka lat temu planowaliśmy wprowadzenie Taycana do produkcji, popyt szacowaliśmy na ok 20 tys. aut rocznie. Wygląda na to, że nie doszacowaliśmy.

""

fot. Stefan Wermuth/Bloomberg

moto.rp.pl

Jak komunikujecie się z przyszłymi właścicielami?

Koledzy z działu sprzedaży i osoby odpowiedzialne za konkretne rynki są w stałym kontakcie z osobami, które wpłaciły depozyty. Przekazujemy im wszystkie nowe informacje, żeby wiedzieli o swoim aucie znacznie więcej, niż ci, którzy są Taycanem zainteresowani, ale nie zdecydowali się na nic więcej. Tym, którzy zdecydowali się na kupno, na pewno zaoferujemy różne dodatkowe opcje. A ponieważ w Europie zainwestowaliśmy wspólnie z Mercedesem, Audi, BMW i Fordem w sieć ładowarek IONITY, obecną także w Polsce, będziemy mogli np. zaproponować np. roczne, darmowe ładowanie w tej sieci.

CZYTAJ TAKŻE: Porsche Taycan: Roczna produkcja niemal wyprzedana

Czy Porsche potrzebuje takiej promocji? Przecież, jak pan sam mówi, popyt przekroczył wasze oczekiwania?

Każdy lubi dostać coś ekstra. Nawet jeśli jest to darmowe ładowanie. Ale nie traktujemy tego jako promocji. To bardziej inwestycja w przyszłość.

""

fot. AFP

moto.rp.pl

Nie jest pan zaskoczony tak dużym popytem ze strony dość biednego jednak polskiego rynku?

Polacy są pasjonatami naszej marki. Często przyjeżdżam do Polski, także do Czech i na Słowację, spotykam się z dilerami. I na tej podstawie nie nazwałbym polskiego rynku biednym, stale zaskakuje mnie jego potencjał.

CZYTAJ TAKŻE: Porsche rzuca wyzwanie Google i Apple

Kolejni producenci aut mówią o tym, że system sprzedaży aut będzie się zmieniał, że wzrośnie znaczenie internetu. Czy dilerom grozi bankructwo?

Nie grozi co nie znaczy, że nie zmieni się sposób, w jaki sprzedajemy samochody i jak je będziemy sprzedawać w przyszłości. Zdecydowanie coraz większe znaczenie będzie miała tzw. opcja cyfrowa, którą postanowiliśmy rozwijać właśnie z naszymi dilerami. Nie planujemy korzystać z pomysłów Elona Muska, który zdecydował się na skasowanie wszystkich punktów dilerskich. Dlatego naszym klientom dajemy możliwość skorzystania z opcji cyfrowej, ale jeśli im to nie odpowiada, nie ma problemu. Z kupowaniem aut sportowych czy luksusowych wiąże się wiele emocji, nadal liczy się kontakt z człowiekiem, omówienie wszystkich możliwych konfiguracji, które oczywiście można zamówić w sieci, ale mimo wszystko bezpośrednia rozmowa to co innego. Z tego łańcucha nigdy nie znikną ludzie.

CZYTAJ TAKŻE: Harald Krueger, prezes BMW: Od początku wierzyłem w elektromobilność

Czy ma pan jakiś pułap wielkości sprzedaży, którego nie chciałby pan przekroczyć by nie stać się marką zbyt masową?

Nie wiem. Porsche to auta szyte na miarę, więc nie ma znaczenia ,czy będzie to w przyszłości 300, czy 350 tysięcy. Jeśli weźmiemy pod uwagę nasz udział  w światowym rynku, sięga on dzisiaj 3 promili i nie zmienił się w ciągu ostatnich 30 lat.

""

fot. Bloomberg

moto.rp.pl

Dlaczego w takim razie zdecydował się pan na wprowadzenie elektrycznego auta. Przecież dotychczasowe modele zapewniały wystarczający poziom sprzedaży?

Zawsze odczuwam presję podczas wielkich wystaw samochodowych, kiedy każdy producent chwali się technologicznymi nowinkami. My mamy jedną zasadę: jeśli pokazujemy jakiś model koncepcyjny, wiadomo, że pojawi się on także w realu. Tak było z Mission E Cross Turismo, który wejdzie do seryjnej produkcji w roku 2020. Zawsze też w takich wypadkach słuchamy klientów i kiedy usłyszeliśmy, że elektromobilność pasuje do Porsche, nie mieliśmy wątpliwości. Przy tym elektryczny napęd nie jest dla nas nowością, bo w swojej ofercie mieliśmy i mamy hybrydy. A w sportach motorowych notowaliśmy sukcesy naszych silników elektrycznych. Więc nie była to ani presja rynku, ani dbałość o wizerunek, tylko logiczny krok, przeniesienie doświadczenia z toru wyścigowego na normalną drogę, z Le Mans do Taycana. Porsche to nieduża firma, ale dla wielu jest punktem odniesienia. Więc jeśli uda nam się projekt elektromobilność, to i inne firmy, zwłaszcza z segmentu masowego, zrobią to również.

CZYTAJ TAKŻE: dr Wolf-Stefan Specht, prezes zarządu Volkswagen Group Polska: Elektryczna frajda z jazdy

Słyszał pan opinie, że Porsche bardzo zwlekał z rozpoczęciem sprzedaży Taycana?

Słyszałem i się nimi nie przejmuje. Dla nas liczy się produkt i każde kolejne auto musi być prawdziwym Porsche. Taki jest Taycan.

""

Taycan w elementach maskujących podczas Goodwood Festival of Speed / fot. Porsche

moto.rp.pl

A jak rozwiązaliście problem dźwięku? W Europie nie będzie już aut, które nie wydają żadnych odgłosów, nawet jak są elektryczne…

Dźwięk jest z pewnością problemem dla naszej generacji. Za 20-30 lat go już nie będzie, bo kierowcom prędkość, z jaką jedzie auto, nie będzie kojarzyła się z konkretnym dźwiękiem. Dla Taycana mamy specjalną aplikację i dźwięk łatwo będzie skojarzyć z tym, co dzisiaj słyszymy na Le Mans. Byłem przeciwny wykorzystaniu w tej aplikacji odgłosu wydawanego przez auta z silnikami benzynowymi. To nie byłoby autentyczne, a Taycan musi być autentyczny.

CZYTAJ TAKŻE: Johan van Zyl, prezes Toyota Motor Europe: Coraz mocniej stawiamy na hybrydy

Porsche jest bogatą firmą, ale czy przy najnowocześniejszych technologiach, które są bardzo kosztowne, dopuszcza pan możliwość współpracy z którymś z konkurentów? Czy wszystko ma pan w Grupie VW?

Mocno zastanawiamy się ,co jesteśmy w stanie wypracować „w domu”, a czego musimy szukać na zewnątrz, na przykład w dziedzinie technologii cyfrowych. Już teraz mamy firmy, które dla nas pracują. W Grupie VW pracujemy z Audi, Bentleyem i Lamborghini. I szukamy kolejnych możliwości na innych rynkach. Zapotrzebowanie na technologie cyfrowe w Chinach wyglądają zupełni inaczej,niż w Europie, tam wszystko dzieje się szybciej. Mamy też partnerów w Dolinie Krzemowej, w Berlinie w Tel Awiwie i na uczelniach Europy Środkowej.

Porsche jest najbardziej zyskowną firmą w grupie VW. Co to znaczy dla pana?

Zacznijmy od tego, że miałem szczęście, bo zyski nie zaczęły się z moim przyjściem. Liczby są oczywiście bardzo ważne i kosztują dużo pracy, ale jest to nasza baza do przyszłych inwestycji. 6 mld euro, jakie zainwestujemy w elektromobilność, trzeba więc najpierw zarobić. Ale jest jeszcze presja i emocje. Dlatego lubię codziennie jeździć do pracy.

""

fot. Porsche

moto.rp.pl

Oliver Blume ma 51 lat. Z wykształcenia jest inżynierem mechanikiem, skończył Politechnikę w Brunszwiku. Karierę zaczął od pracy w Audi, w 2004 roku przeszedł do Seata, w 2009 został odpowiedzialny za produkcję w Grupie VW. W 2013 znalazł się w zarządzie Porsche, w 2 lata później został prezesem. Nadal odpowiada za produkcję w całej Grupie VW, a dodatkowo jest jeszcze szefem działu „Sport/Luxury”, do której należą Porsche, Bentley and Bugatti.

Czy przypomina pan sobie w historii Porsche taki popyt na auto, którego kupujący nawet nie widzieli na oczy, jak jest to w przypadku pierwszego elektrycznego samochodu marki, Taycana?

Rzeczywiście mamy już 30 tys. zamówień, w tym 115 z Polski. I jak pracuję w Porsche od siedmiu lat, to takiej sytuacji jeszcze nie było. A przecież żaden z klientów, którzy wpłacili depozyt, nie widział ostatecznej wersji tego auta, pokażemy je dopiero na początku września, podczas najbliższych targów samochodowych IAA we Frankfurcie. Co więcej, nie podaliśmy jeszcze ostatecznej ceny, więc żadna z chętnych osób nie wie, ile zapłaci. Owszem, pokazywaliśmy modele koncepcyjne dwa lata temu we Frankfurcie, a potem podczas salonu w Genewie. I na tej podstawie klienci wyraźnie uwierzyli, że jeśli Porsche będzie sprzedawał auto elektryczne, to w dalszym ciągu będzie to Porsche. Ale nawet dla nas tak potężne zaufanie również jest zaskoczeniem. Kiedy kilka lat temu planowaliśmy wprowadzenie Taycana do produkcji, popyt szacowaliśmy na ok 20 tys. aut rocznie. Wygląda na to, że nie doszacowaliśmy.

Pozostało 86% artykułu
Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Od kuchni
Dealer będzie musiał odebrać wadliwe auto od klienta