Ciekawe jakby wyglądało nowe M5 gdyby nie te wszystkie regulacje, obostrzenia i zasady, których musi aktualnie trzymać się marka motoryzacyjna przy budowie mocnego, szybkiego samochodu ze sportowym zacięciem. Mam trochę czasu żeby się nad tym zastanowić, bo siedzę właśnie w nowym M5 Touring i jadę na północ Szwecji. Czeka mnie dobre sześć godzin drogi, w kraju usianym limitami prędkości, fotoradarami i kierowcami, którzy naprawdę przestrzegają przepisy ruchu drogowego. Jednak nawet w takich warunkach nowe M5 zaskakuje.
Tak sobie jadę i myślę, że gdyby nie to wszystko co nas motoryzacyjnie aktualnie nas otacza i przytłacza to takie M5 miałby wysokoobrotowy silnik V8 z szalonym sportowym dźwiękiem, znacznie niższą masą własną, niższą mocą i pewnie podobnymi osiągami. Ale dość tych marzeń. Obostrzenia są i nie znikną, a wręcz będą z czasem bardziej restrykcyjne. A pod maską najnowszego M5 mamy, jak na dzisiejsze czasy naprawdę znakomity silnik. To V8, który ma 4,4 litra pojemności i kręci się maksymalnie do 6500 obr./min. Dodatkowo jest tu silnik elektryczny, który ma moc 197 KM. W sumie taki zestaw daje imponującą moc 727 KM. Dużo koni do wykarmienia, a mimo to przy odpowiednich warunkach (np. w Szwecji) M5 potrafi więcej niż rozsądnie obchodzić się ze zużyciem paliwa. Prędkość na 570 kilometrach trasy przy temperaturze minus 6 st. wahała się od 60 do max. 120 km/h. W takiej trasie BMW M5 Touring zużyło średnio 8,7 l/100 km. Czapki z głów. Jadąc w ten sposób na 60 litrowym baku plus energii elektrycznej płynącej z baterii o pojemności 18,6 kWh netto można pokonać dystans ponad 700 km. Jednak to dopiero początek tego co potrafi to wyjątkowe kombi.
BMW M5 Touring
Czytaj więcej
Żadna z amerykańskich marek samochodowych, ale niemiecki producent samochodów klasy premium BMW jest największym eksporterem samochodów w USA. I tak jest już od ponad dekady.