Czy się to komuś podoba czy nie, w motoryzacji nie uciekniemy od elektryfikacji. Okres adaptacji do nowego nie będzie zbyt długi. Za jakieś 14 lat nie kupimy nowego auta z silnikiem spalinowym. Nawet hybrydy czy hybrydy plug-in. Każdy z nas w przyszłości będzie miał w garażu elektryka. E-auto w mieście sprawdza się już dzisiaj wyśmienicie. Jednak pojechanie nim w trasę jest dla większości jak wyprawa na księżyc. Coś czego się wręcz nie da zrobić, albo wiąże się z całym szeregiem przeciwności i problemów. Próbujemy jak jest faktycznie i jeździmy dwoma superelektrykami w Alpach.
Dlaczego akurat Alpy? Bo są daleko, więc sama podróż do celu nie będzie krótka. Poza tym wysoko w górach nie ma nawet klasycznych stacji paliw, a co dopiero tych elektrycznych. Tak więc sprawdzić można jak i czy przez cały dzień można po serpentynach jeździć e-autem.
A jeśli już się wspinać na dach Starego Kontynentu to czymś co ma moc i dobre prowadzenie jak np. Audi e-tron GT i Porsche Taycan. Bazujące na tych samych podzespołach limuzyny z koncernu Volkswagena okazały się w praktyce skrajnie różne. Te dwa auta mają zupełnie odmienne charaktery. Obydwa są w swoich słabszych, bazowych wersjach z silnikiem o mocy 476 KM. Taycan w swojej podstawowej wersji ma napęd wyłącznie na tylną oś. Bazowy napęd jednak i tak przekłada się na niezłe osiągi (0-100 km/h w 5,4 sekundy, V-max 230 km/h).