fot. moto.rp.pl/Tomasz Bambot
31 lat rynkowego doświadczenia robi swoje. Koncern zdążył poznać upodobania klientów i lepiej dopasować ofertę do indywidualnych preferencji. Vitara zdaje się wyznaczać własny szlak wśród rozmaitych crossoverów. I dobrze, bo dzięki temu ma charakter i zwyczajnie jest „jakaś”.
CZYTAJ TAKŻE: Suzuki Jimny: Recepta na uśmiech
Świadczy o tym chociażby szeroka możliwość personalizacji. Klienci mogą wybierać pośród 15 wersji kolorystycznych. 7 z nich stanowią lakiery jednolite. Pozostała ósemka to dwukolorowe kombinacje z białym lub czarnym dachem. Do tego dochodzi kilka wzorów aluminiowych obręczy i ciekawie zaprojektowane detale. A dwubryłowe nadwozie lekko nawiązuje do poprzedników i zdradza terenowe aspiracje.
Nie mów do mnie mały
W katalogu Vitary nie znajdziemy już pancernych, wolnossących jednostek napędowych. W ich miejsce postawiono na doładowane i znacznie wydajniejsze rozwiązania. Najmniejsza z nich ma zaledwie litr pojemności, ale niezłe parametry. BoosterJet generuje przyzwoite 111 koni mechanicznych i 170 Nm. Połączono go z manualną, 5-stopniową przekładnią. 6-biegowy automat wymaga dopłaty w wysokości 7 tysięcy złotych, co akurat warto rozważyć. Klasyczna przekładnia hydrokinetyczna okazuje się niezniszczalna i bezproblemowa. Niemniej, ręczny mechanizm też ma swoje plusy. Przede wszystkim pozwala w pełni korzystać z potencjału niewielkiej jednostki.