– Odbierzesz jutro C3 do testów. To wersja „Elle” i jest różowa – usłyszałem w słuchawce głos redaktora. Aha. Fajnie. No dobrze, co robić? Przed samym sobą tłumaczę się, że pewnie padło na największego twardziela w zespole. Tego, którego wizerunkowi nie zaszkodzi nawet poruszanie się typowo damskim autkiem. Taaaak… Na pewno tak było. Nic. Nieważne. Czas się zabrać za robotę i popatrzeć na samochód „kobiecym okiem”. Cokolwiek nie miałoby to znaczyć.
fot. moto.rp.pl
Pojazd odbieram dopiero wieczorem, ale ciemności nie mogą do końca ukryć podstawowego faktu. Rzeczywiście jest różowo. Trochę. Kilka elementów na ogólnie białym samochodzie. Szczęśliwie w większości jest to dosyć ciemny róż. Mogę udawać przed sobą, że to czerwony. Tylko namalowane na dachu linie i plakietki z napisem „Elle” trochę łamie moje dobre samopoczucie. To bowiem są bezwględnie różowe. W takim odcieniu, jaki lubią kilkuletnie dziewczynki.
CZYTAJ TAKŻE: Citroen Berlingo: Dla taty do pracy, dla rodziny na wakacje
Różowe akcenty znajdziemy też w środku. Taką właśnie nicią poprowadzono wszystkie przeszycia. Nie tylko na fotelach, również na wełnianych ozdobnikach, które są tam, gdzie w innych pojazdach znalazłoby się drewno lub aluminium. Zgadza się – wełnianych. To jest coś, co znajdziemy też w innych wersjach C3 i przyznam, że bardzo mi się podoba. Jest oryginalne, miłe i ładnie wygląda. Jak na razie jest więc całkiem nieźle. Jest jednak coś, co burzy moje uwielbienie dla Citroena. To fotele. Są tragiczne, fatalne i złe. Owszem, wyglądają ładnie i są zrobione z bardzo przyjemnych materiałów. Ale mają jedną wadę, która je całkowicie dyskwalifikuje. Na wysokości barków mają wydatne wybrzuszenie. Już po 10 minutach jady jest mi niewygodnie i nie mogą przestać się wiercić. Ta jedna rzecz psuje cały samochód. W żadnym innym pojeździe tej francuskiej marki nie spotkałem się z takim zabójcą wygody, więc nie wiem, czemu je włożono akurat tutaj. Gdybym miał nie więcej niż 160 cm wzrostu, to by mi to nawet nie przeszkadzało – wtedy wałek byłby na dobrej wysokości. Ale ja jestem nieco wyższy. Więc marudzę.