Do krajów, które wyraziły sprzeciw poza Polską należą Czechy, Niemcy, Włochy, Słowacja, Węgry, Rumunia i Portugalia. Na spotkaniu omawiano kwestie związane z planami Komisji Europejskiej wprowadzenia całkowitego zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 r. oraz wprowadzenia przed tym terminem nowych norm emisyjnych. - Nie można dopuścić, aby przepisy unijne doprowadziły do zwiększenia wykluczenia komunikacyjnego w państwach członkowskich – powiedział minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Jak stwierdził, gdyby przepisy weszły w życie w obecnie proponowanym kształcie, to koszty użytkowania samochodów znacząco by wzrosły. W rezultacie mniej osób mogłoby z nich korzystać. Według wiceministra klimatu Adama Guibourgé-Czetwertyńskiego, regulacje forsowane przez Komisję Europejską miałyby szkodliwe skutki społeczne. - Te obawy są bardziej fundamentalne niż tylko odnoszące się do rodzajów paliw dopuszczalnych po 2035 r. – dodał Czetwertyński.

Czytaj więcej

Unia Europejska przekłada decyzję ws. zakazu aut z silnikami spalinowymi

Uczestnicy spotkania stwierdzili, że nowa norma Euro 7 jest zdecydowanie za daleko idąca i zagraża konkurencyjności gospodarek państw Unii Europejskiej. Mogłaby także doprowadzić do znacznego wzrostu cen samochodów osobowych. Sprzeciw wobec wprowadzenia Euro 7 może umocnić sceptycyzm części krajów członkowskich w stosunku do przyszłego wyeliminowania z rynku nowych samochodów z napędem konwencjonalnym. Przeciwko całkowitemu zakazowi dla sprzedaży aut spalinowych coraz mocniej wypowiadają się Niemcy – największy europejski producent. Przedstawiciele KE już nieformalnie rozmawiają z przedstawicielami niemieckiego rządu o ewentualnych odstępstwach mogących otworzyć furtkę dla silników wykorzystujących paliwa syntetyczne. Na razie głosowanie ministrów krajów UE, które miało w ubiegłym tygodniu ostatecznie pogrzebać napędy spalinowe, odsunięto na nieokreślony termin.

Czytaj więcej

Paliwo przyszłości może być z Patagonii