Jak podaje Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA), popyt na samochody elektryczne jest bezpośrednio powiązany z PKB danego kraju. Oznacza to, że przystępność cenowa pozostaje głównym problemem związanym z rozwojem rynku pojazdów zelektryfokowanych. – Podobnie jak w przypadku infrastruktury ładowania, istnieje wyraźny podział, jeśli chodzi o przystępność cenową samochodów elektrycznych między Europą Środkowo-Wschodnią a Europą Zachodnią, a także wyraźny podział na północ i południe Starego Kontynentu – powiedział Eric-Mark Huitema, dyrektor generalny ACEA.
CZYTAJ TAKŻE: Chińska elektromobilność ucieka z Polski
W krajach, gdzie auta elektryczne stanowią mniej niż 3 proc. rynku lokalnego, średnie PKB na mieszkańca wynosi poniżej 17 tysięcy euro. Tak jest m.in. w państwach Europy Środkowo-Wschodniej (w tym Polski i Grecji). Zupełnie inaczej jest w krajach, gdzie udział ten przekracza 15 proc. Przykładem może być Północ Starego Kontynentu, gdzie PKB przekracza 46 tysięcy euro. Obecnie w Europie główny prym w sprzedaży samochodów elektrycznych, należy do czterech krajów, odpowiadających za 3/4 unijnego popytu. Są to Szwecja, Holandia, Finlandia i Dania. Pozostała jedna czwarta sprzedaży rozkłada się na 23 kraje członkowskie.
Zestawienie przygotowane przez ACEA nie bez powodu powstało w tym momencie. W najbliższym czasie Komisja Europejska ma ogłosić nowe cele dotyczące emisji CO2 z pojazdów oraz zająć się przeglądem dyrektywy odnoszącej się do infrastruktury paliw alternatywnych.