Rząd szykuje kolejną zmianę systemu płatności za autostrady

Jeszcze niespełna rok będzie jeszcze obowiązywał obecny system poboru opłat na płatnych odcinkach autostrad. Ma zostać wygaszony do końca lipca 2021 roku.

Publikacja: 07.08.2020 17:10

Rząd szykuje kolejną zmianę systemu płatności za autostrady

Foto: moto.rp.pl

– Trwają już prace nad nowym systemem, opartym na technologii pozycjonowania satelitarnego – informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Ministerstwo Finansów, które obecnie jest właścicielem Krajowego Systemu Poboru Opłat opublikowało projekty dokumentów technicznych dla firm, które byłyby zainteresowane obsługą przewoźników.

CZYTAJ TAKŻE: Autostrada A4 stanie w korkach

Nowy system ma pozwolić na wykorzystanie do poboru elektronicznych opłat telefonów komórkowych, nawigacji satelitarnych, czy urządzeń fabrycznie montowanych w samochodach. Do zapłaty za przejazd z wykorzystaniem telefonu posłuży bezpłatna aplikacja mobilna, dostarczona przez Krajową Administrację Skarbową (KAS). To ona od początku lipca 2020 r. odpowiada za pobór opłat zarówno na płatnych odcinkach autostrad, co wcześniej należało do zadań Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD), jak i opłaty za przejazd po drogach krajowych samochodów powyżej 3,5 tony.

Myto bez bramek
Wprowadzenie elektronicznego systemu poboru opłat na autostradach w Polsce ma już długa historię. Zapowiadane jest przez kolejnych ministrów nadzorujących infrastrukturę drogową przynajmniej od 6 lat. Już w drugiej połowie 2014 r. wicepremier i minister infrastruktury Elżbieta Bieńkowska deklarowała, że za przejazd autostradami będziemy płacić elektronicznie za pomocą urządzeń pokładowych, w które będą musieli zaopatrzyć się kierowcy. System miał zacząć działać w drugiej połowie lub w końcu 2016 r. Optymistycznie założono, że objąłby nie tylko autostrady zarządzane przez Generalną Dyrekcje Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), ale także te administrowane przez prywatnych koncesjonariuszy. W przeprowadzonych analizach elektroniczny pobór myta z tzw. urządzeniami OBU (on board unit) miał okazać się rozwiązaniem najprostszym i najbardziej skutecznym. Odrzucono inne rozwiązania eliminujące bramki, jak winiety i video-tolling. Pierwsze zostały uznane jako system nieszczelny i najdroższy dla tych, którzy najmniej jeżdżą. Z kolei video-tolling oparty o skanowanie numerów rejestracyjnych przez kamery miał być nieprecyzyjny, bo przy opadach deszczu, śniegu czy mgły ma kłopoty z czytaniem numerów.

Projekt do kosza
Plany Bieńkowskiej wrzuciła do kosza nowa minister infrastruktury, Maria Wasiak. W marcu 2015 r. poinformowała, że elektroniczny system poboru opłat dla samochodów osobowych zostanie wprowadzony pod koniec 2018 roku. Ministerstwo chciało przygotować system, który byłby interoperacyjny: miał dawać możliwość pobierania opłat od różnego typu pojazdów w przyszłości, miał być otwarty dla odcinków koncesyjnych i umożliwiać przejechanie z jednym urządzeniem rejestrującym z jednego końca Europy na drugi, czyli współdziałać z podobnymi systemami za granicą. – Nie ma sensu robić prowizorki, która działałaby tylko do 2018 roku. To jedynie dublowałoby koszty i utrudniało kierowcom życie – argumentowała Wasiak. To oznaczało, że do czasu wprowadzenia systemu nie będzie opłat na tych odcinkach, gdzie pobudowano już place poboru, ale nie zamontowano bramek.

Roszady urzędami
Przedstawiciele rządu PiS w 2016 r. zapowiadali, że koncepcja elektronicznego systemu poboru opłat na drogach powinna być gotowa w ciągu kilku miesięcy. – Jesteśmy na końcowym etapie jej wypracowania – deklarował w lipcu 2016 r. wiceminister infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit. Pod uwagę brano model funkcjonujący na Węgrzech. Planowano spotkania z firmami, które mogłyby zaprezentować rozwiązania dotyczące elektronicznego myta. Tymczasem w listopadzie 2017 roku resort infrastruktury i budownictwa zrobił niespodziewana woltę i zaskoczył projektem nowelizacji ustawy o drogach publicznych przenoszącym zadania związane z poborem opłat z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad do GITD. Miało to poprawić nadzór nad systemem, zwiększyć możliwości kontroli użytkowników i przyczynić się do uszczelnienia wpływów budżetowych. Ale GITD był do takich zadań nieprzygotowany. Kolejna zmiana została zaplanowana wiosna 2020 r., gdy do Sejmu trafiła nowelizacja ustawy o drogach publicznych, zakładająca przejęcie poboru opłat od GITD przez KAS.

CZYTAJ TAKŻE: Stalexport podwyższa opłaty na A4 Katowice-Kraków. GDDKiA protestuje

Na razie łączna długość płatnych odcinków autostrad wynosi 728 km, podczas gdy cała polska sieć autostradowa liczy 1694 km. Trzy odcinki są koncesyjne: A1 Rusocin – Nowa Wieś (ok. 152 km), A2 Konin – Świecko (ok. 255 km) oraz A4 Katowice – Kraków (ok. 60 km). Opłaty na nich pobierają zarządzający autostradą koncesjonariusze. Z kolei na dwóch odcinkach autostrad będących w zarządzie GDDKiA: A2 Konin – Stryków (ok. 99 km) oraz A4 Wrocław – Sośnica (ok. 162 km) za pobór opłat odpowiada od lipca KAS.

– Trwają już prace nad nowym systemem, opartym na technologii pozycjonowania satelitarnego – informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Ministerstwo Finansów, które obecnie jest właścicielem Krajowego Systemu Poboru Opłat opublikowało projekty dokumentów technicznych dla firm, które byłyby zainteresowane obsługą przewoźników.

CZYTAJ TAKŻE: Autostrada A4 stanie w korkach

Pozostało 92% artykułu
Tu i Teraz
Restart Jaguara z nowym logotypem. Nie każdemu się spodoba
Tu i Teraz
Elon Musk rośnie w siłę. Większy stan konta i polityczna kariera
Tu i Teraz
Niemiecka marka motoryzacyjna przenosi produkcję do Tajlandii
Tu i Teraz
Na stacjach jest już nowe paliwo. Sprawdź czy tankujesz je do zbiornika
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Tu i Teraz
Kulturowa rewolucja w Hyundaiu. Pierwszy cudzoziemiec pokieruje koreańskim koncernem