Pekin postanowił w swojej strategii walki ze smogiem i emisją CO2 zwrócić się w stronę hybryd. Do tej pory chińskie władze skupiały się wyłącznie na autach elektrycznych (EV) – na baterie (BEV), na wodór (FCV) i hybrydach typu plug-in (PHEV). Problem w tym, że auta tego typu nadal patrząc procentowo nadal stanowią zbyt niski odsetek sprzedaży. Chiny wyznaczyły minimalny procentowy udział EV w całkowitej sprzedaży każdego z producentów, co może mocno ograniczyć sprzedaż aut na tym rynku.
CZYTAJ TAKŻE: Polacy nie rozróżniają elektryka od hybrydy
W 2019 roku zelektryfikowane samochody typu BEV, FCEV i PHEV musiały stanowić 10 proc. wszystkich egzemplarzy sprzedanych przez danego producenta. Chiński rynek odpowiada za 30 proc. światowej sprzedaży nowych samochodów, dlatego przepisy wprowadzone w życie w ubiegłym roku ograniczały możliwości wzrostowe branży motoryzacyjnej.
W drugiej połowie czerwca 2020 roku zostały ogłoszone nowe regulacje, które do kategorii niskoemisyjnych samochodów osobowych włączyły hybrydy nieładowane z zewnętrznego źródła (HEV). Chińczycy w nowej strategi liczą na fakt niższego spalania modeli hybrydowych bez konieczności ładowania i żadnych dodatkowych obowiązków czy komplikacji dla kierowcy. A im mniejsze zużycie paliwa tym mniej dwutlenku węgla i szkodliwych gazów oraz cząstek stałych. Jeśli wziąć pod uwagę kwestię skali, takie rozwiązanie w Chinach może mieć sens.