Jak podało niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego VDA, w ubiegłym miesiącu z niemieckich fabryk wyjechało 374,7 tys. samochodów osobowych, 0 24 proc. mniej w porównaniu z czerwcem 2018 r. Na słaby wynik wpłynęła co prawda mniejsza liczba dni roboczych (o 3 dni mniej w porównaniu do czerwca sprzed roku), ale też spadek zamówień z zagranicy. Czerwcowy eksport wynoszący 273 tys. aut stopniał bowiem aż o jedną czwartą. Nic dziwnego, że podsumowanie całego pierwszego półrocza 2019 r. w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym także wygląda kiepsko: produkcja wyniosła 2,49 mln samochodów i zmalała w porównaniu z tym samym okresem ub. roku o 12 proc. Z kolei eksport (1,86 mln aut) skurczył się na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy o 15 proc.
fot. AdobeStock
Tak słabe wyniki w Niemczech mogą oznaczać dla polskich poddostawców spadek zamówień. Niemcy są dla nich najważniejszym rynkiem eksportowym z 36-procentowym udziałem (w całym 2018 r.) w eksporcie części i komponentów do produkcji oraz 30-procentowym w eksporcie samochodów. Jeszcze miesiąc wcześniej wydawało się, że sprawy idą w dobrym kierunku, gdyż Niemcy zaczęli kupować więcej nowych aut. Dane skumulowane liczone od stycznia pokazały wynik r/r lepszy o 2 proc., a w maju rejestracje podskoczyły nawet o 9 proc. do 333 tys.
CZYTAJ TAKŻE: Branża motoryzacyjna wraca do rekordów
Mogło to oznaczać powrót na ścieżkę wzrostu: według Federalnego Urzędu Transportowego KBA (Kraftfahrt-Bundesamt), w 2018 r. sprzedaż nowych aut na niemieckim rynku zmalała r/r o 0,2 proc. do 3,44 mln, podczas gdy rok wcześniej zwiększyła się o 2,7 proc. Jednak po majowym wzroście, w czerwcu sprzedaż okazała się gorsza niż rok wcześniej – 325,2 tys. sztuk, to wynik słabszy od ubiegłorocznego o 5 proc.