Jak podaje branżowa firma analityczna AutomotiveSuppliers.pl, to o prawie 3 proc. lepszy wynik niż uzyskany w 2017 r. Zapracowały na niego przede wszystkim części i akcesoria. Zagraniczna sprzedaż tego segmentu warta była 12,19 mld euro i zwiększyła się w ujęciu rocznym o 7,64 proc. Ale bardzo dobrze radził sobie także eksport pojazdów ciężarowych, rosnąc o blisko jedną piątą do poziomu 3,2 mld euro. W rezultacie po częściach i samochodach osobowych stał się trzecim filarem międzynarodowej ekspansji branży.
Fabryka Opla w Gliwicach / fot. Bartek Sadowski/Bloomberg
Eksport polskiej motoryzacji rośnie nieprzerwanie od 2013 roku. Ale mimo ustanawiania kolejnych rekordów, jego dynamika wyraźnie osłabła. – W latach 2015-2017 wartość eksportu rosła rocznie o około 10 proc. W 2018 roku zmalała do 3 proc. – podkreśla Rafał Orłowski, partner w AutomotiveSupploiers.pl. Jest to efektem słabnącej sprzedaży produkowanych w Polsce samochodów osobowych. Ten segment już drugi rok z rzędu odnotował spadek eksportu. W 2018 wyniósł on prawie 11 proc. przy wartości 6,15 mld euro. W rezultacie udział tej grupy w całości eksportu branży spadł o 3,64 pkt. proc. do 23,72 proc. Najważniejszym rynkiem zbytu polskiej branży motoryzacyjnej pozostają Niemcy z przeszło 32-procentowym udziałem. Kolejne miejsca zajmują Czechy, Włochy, Wlk. Brytania i Francja. Nieco inaczej wygląda udział poszczególnych rynków w eksporcie części i komponentów: tu na 3. miejsce awansowała Słowacja, gdzie rośnie produkcja aut i zapotrzebowanie na podzespoły z polskich fabryk.
CZYTAJ TAKŻE: Polskie fabryki aut na wstecznym biegu
Perspektywy na cały 2019 r. są dość niepewne. Sytuacja na głównych rynkach zbytu zarówno komponentów jak i samochodów jest skomplikowana. – W Niemczech od początku roku widać znaczący spadek produkcji samochodów osobowych. Także niepewność związana z Brexitem powoduje, że fabryki w Wlk. Brytanii wytwarzają o kilkanaście procent mniej samochodów niż rok wcześniej – twierdzi Orłowski.