Już na początku roku drogowcy tną plany włączenia do ruchu nowych odcinków szybkich tras. Jeszcze w 2018 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) zakładała oddanie w 2019 r. ponad 520 km nowych dróg, głównie autostrad i dróg ekspresowych. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, w czwartek po południu dokonano jednak cięć. – Przy założeniu, że zima skończy się 15 marca i nie pojawią się nowe okoliczności wydłużające realizację inwestycji, zakładamy udostępnienie do końca 2019 r. 486 km nowych dróg – mówi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
grafika: Kamil Sknadaj
Na redukcję planów wpłynęły m.in. opóźnienia w wydawaniu przez wojewodów tzw. zezwoleń na realizację inwestycji drogowej ZRID (np. budowa drogi ekspresowej S5 na odcinkach Aleksandrowo–Dworzysko i Dworzysko–Nowe Marzy) czy trudne i niespodziewane warunki geologiczne (budowa obwodnicy Koszalina i Sianowa).
Zawinili wykonawcy
Ale największa część opóźnień została zawiniona przez samych wykonawców. Przykładem jest autostrada A1 na omijającym Częstochowę odcinku Rząsawa–Blachownia, budowana przez włoską firmę Salini. Początkowo termin zakończenia inwestycji ustalono na jesień 2018 r. Został jednak przesunięty na rok 2019, ale po słabym postępie robót widać, że tegoroczny termin włączenia go do ruchu jest mało realny. Ponieważ w tym roku uruchomione zostaną trzy kolejne odcinki A1 pomiędzy Częstochową a Katowicami (Blachownia–Zawodzie, Woźniki–Pyrzowice oraz Zawodzie–Woźniki), brak tego fragmentu obwodnicy mocno skomplikuje sytuację na nowej trasie.
Na mocno opóźnionej budowie trasy S5 między Poznaniem a Wronczynem pod koniec 2018 r. udostępniono do ruchu jedną jezdnię. Na koniec inwestycji trzeba jeszcze poczekać / fot. GDDKiA