Sprzedaż samochodów osobowych w Polsce spadnie o ok. 5 proc., ceny nowych aut wzrosną nawet o kilkanaście tys. złotych, a obecne tąpnięcie na rynku ciężarówek może się jeszcze pogłębiać. Perspektywa spowolnienia gospodarczego w Europie niesie także możliwość spadku produkcji sprzedanej w polskim przemyśle motoryzacyjnym, uzależnionym od zagranicznych zamówień. Może również zachwiać dobrymi – jak dotąd – wynikami motoryzacyjnego eksportu. Jak podał GUS, w 2019 r. przeciętna miesięczna produkcja samochodów osobowych w polskich fabrykach zmalała do 36,8 tys. sztuk, tj. najniższego poziomu w drugiej połowie obecnej dekady.
To będzie trudny rok
Cała branża motoryzacyjna wkracza w 2020 r. z prognozami, w których trudno szukać optymizmu. – Nie ma perspektyw wzrostu, jaki miał miejsce w poprzednich latach. Wszyscy spodziewają się trudnego roku – mówi Paweł Gos, prezes firmy Exact Systems, zajmującej się kontrolą jakości w przemyśle samochodowym. Z opublikowanego 2 stycznia raportu firmy doradczej KPMG i Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) wynika, że 83 proc. producentów i 74 proc. dystrybutorów branży w Polsce spodziewa się pogorszenia jej sytuacji w nadchodzących miesiącach. – Na tak negatywną ocenę wpływ mogą mieć m.in. możliwe spowolnienie gospodarcze, nowe regulacje prawne oraz rosnące koszty pracy – stwierdza Mirosław Michna, partner i szef zespołu doradców dla branży motoryzacyjnej w KPMG w Polsce.
Salon Hyundai w Długołęce.
Według prognoz Instytutu Samar w 2020 r. sprzedaż samochodów osobowych zmaleje do 525 tys. z prawie 556 tys. w 2019 r. Auta będą droższe, bo w styczniu weszły w życie wyśrubowane limity emisji wynoszące 95 g CO2 na kilometr, co spowodowało wzrost kosztów produkcji. Importerzy już w ub. roku przyznawali, że przez spadek zyskowności będą one przerzucane na kupujących, a eksperci Banku Santander ostrzegali, że w łańcuchu dostaw przemysłu motoryzacyjnego widoczny jest spadek marż. Kłopoty będą dotykać polski rynek ciężarówek. W listopadzie (ostatnie dane) ich sprzedaż zmalała r./r. o prawie 18 proc. i był to 5. miesiąc nieprzerwanego spadku. To coraz bardziej niepokojący trend, bo wyniki tego rynku są uważane za barometr koniunktury gospodarczej. – Przewoźnicy coraz bardziej obawiają się o spadek zamówień – mówi Jakub Faryś, prezes PZPM. Z kolei ograniczenie unijnych dopłat i malejące dochody samorządów mogą wyhamować rozwój rynku autobusów.