Pełni elegancji Francuzi wyznaczają najnowsze trendy w modzie, ale jakoś mniej im to wychodzi w kreowaniu nurtu wśród limuzyn. W historii motoryzacji było kilka udanych i ciekawych wielkich francuskich aut (np. Citroen CX), ale większość z nich nigdy nie przebiła się poza granicę Republiki. Peugeot 604 czy 605, Renault 25, Citroen C6 to kilka przykładów modeli, które zawsze stały w cieniu BMW i Mercedesa. Teraz Francuzi próbują kolejny raz. Pierwszy egzemplarz DS9 dotarł do polski i mogliśmy się przyjrzeć z bliska.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy DS4: Pierwszy Francuz budowany w fabryce Opla
DS9
Trochę to dziwny moment na wprowadzenie do sprzedaży dużej limuzyny. W końcu klienci aktualnie szukają i kupują SUV-y. Jak bardzo klasyczne karoserie tracą na znaczeniu widać chociażby po tym jak niedawno Ford ogłosił koniec produkcji Mondeo, a Volkswagen już od dłuższego czasu przebąkuje o wykreśleniu z oferty Passata. Powołana do życia submarka Citroena o nazwie DS postanowiła zaprezentować limuzynę, jakiej nie miał do tej pory w ofercie. Co więcej, takiego auta w szeregach PSA (obecnie Stellantis) nie było od czasów Citroena C6. Ciężko przypuszczać jakie były pobudki stworzenia akurat takiego modelu – być może to po prstu tęsknota za prawdziwą, wygodną, francuską limuzyną przydatną wizerunkowo i reprezentacyjnie. Poza tym, pod logotypem marki DS nikt nie będzie oczekiwał od DS9 spektakularnych sukcesów. Nie tu, gdzie w portfolio składa się z dwóch (DS3 Crossback i DS7 Crossback), a teraz trzech modeli.