Leżący pomiędzy Małym a Wielkim Kaukazem górski kraj oferuje piękne i niezapomniane krajobrazy, tym atrakcyjniejsze, im bardziej niedostępne. Dlatego lepiej zwiedzać go samochodem i dojechać tam, gdzie słabo rozwinięta komunikacja publiczna zwyczajnie nas nie dowiezie. Nie ma co się przerażać opowieściami o legendarnej fantazji gruzińskich kierowców.
Gruzińska Droga Wojenna / fot. AdobbeStock
Codzienny widok nie tylko na bocznych, gruzińskich drogach / fot. Krzysztof Galimski
Sporo w tym mitu i przesady, może za wyjątkiem szoferów słynnych „marszrutek”. To busiki w przeróżnym stanie technicznym, czasem wręcz trzymające się się na słowo honoru i srebrną taśmę, które w dużej części regionów Kaukazu (i nie tylko tam) są podstawowym środkiem zbiorowej komunikacji międzymiastowej. Ale nie tylko ich stan techniczny potrafi przerazić. Sami kierowcy też, bo po górskich serpentynach jeżdżą bez najmniejszego marginesu na błąd – czy to swój, czy jadącego z przeciwka pojazdu. Niektórzy potrafią też wspomagać się przed ruszeniem w trasę leczniczymi nalewkami, które pomagają im pozbyć się jakiegokolwiek strachu i zdrowego rozsądku. Mogą sobie na to swobodnie pozwolić, ponieważ mają pewność, że panowie w niebieskich mundurach nie będą reagować.
Panie władzo…
W Gruzji nie ma drogówki. Serio. Taka jednostka w strukturach tamtejszej policji obecnie nie istnieje. Całą formację jednym pociągnięciem pióra rozwiązał poprzedni prezydent Michael Saakaszwili.