W ostatnim czasie sporo marek samochodowych pozmieniało sensowne, klarowne i wypracowane przez lata oznaczenia modeli swoich aut, na mylące lub mijające się z prawdą. Kiedyś jeśli widziałeś na klapie bagażnika 2.0 TDI to było jasne, że pod maską kryje się dwulitrowy diesel. Przy 330i było wiadomo, że do napędu służy trzy litrowy silnik benzynowy. Przykładów prostoty i klarowności przekazu można mnożyć bez liku. Tak było kiedyś. Teraz tylko wytrawni znawcy danej marki wiedzą co kryje się za oznaczeniami modeli. Mimo, że klienci i nawet fani motoryzacji kompletnie nie potrafią odnaleźć sensu w wielu przypadkach firmy brną w coraz trudniejsze łamigłówki cyferek i oznaczeń. Trzy przykłady.
Audi
To świetny przykład przejścia z sensownego oznaczenia wersji silnikowych do nieprecyzyjnego i ciężkiego do zapamiętania systemu. Z tylnych klap modeli z Ingolstad zniknęły oznaczenia typu – 2.0 TDI, 4.2 TDI czy 2.8, 2.0, 3,.T. W 2018 roku zerwano z tą tradycją i wymyślono zupełnie nowy system. Od dwóch lat na modelach Audi można wyczytać oznaczenia takie jak: 50 TDI, 55 TFSI czy 35 TFSI. Te odpowiadają poziomowi mocy i nie mają nic wspólnego z pojemnością silnika. Według pomysłu Audi przestawienie się na moc, a nie pojemność było potrzebne dla łatwiejszego określania aut elektrycznych. Z odgadnięciem jaki to model łatwo nie. Pułapek jest sporo: 55 TFSI to silnik 3.0 V6 o mocy 340 KM, ale 55 TFSIe to już silnik czterocylindorwy o pojemności 2,0 litra i mocy 367 KM. Progi oznaczeń w Audi kształtują się następująco:
25 – do 80 kW (do 109 KM)
30 – 81-96 kW (110-130 KM)
35 – 110-120 kW (150-163 KM)
40 – 125-150 kW (170-204 KM)
45 – 169-185 kW (230-252 KM)
50 – 210-230 kW (286-313 KM)
55 – 245-275 kW (333-374 KM)
Czy to ma sens? Absolutnie żadnego, bo nikt tego nie zapamięta. Założę się, że gdyby zrobić sondę w salonach, wśród sprzedawców Audi to spora część z nich nie będzie pamiętać jakie oznaczenie przypada pod jaką moc. Jak więc mają się w tym połapać klienci? Mam już bez tego wystarczająco sporo cyferek i kombinacji liczb do zapamiętania. Do alarmu w domu, PIN do telefonu, PIN do karty bankowej i całe mnóstwo innych. Poza tym dość niedorzecznie wygląda np. A1 3.0 TSFI. Brzmi sensownie, na sporą moc i duży silnik, a tymczasem pod maską pracuje 3-cylindrowy silnik o pojemności jednego litra i mocy 116 KM.
CZYTAJ TAKŻE: Audi Online TV – bliższe poznanie auta bez wychodzenia z domu
Audi A1 Sportback 30 TFSI.
BMW
To kolejna marka, która kompletnie pogubiła się w oznaczeniu swoich aut. Po pierwsze coś bardzo poszło nie tak jeśli chodzi o ogólne pogrupowanie gamy modelowej. Za starych dobrych czasów ktoś wymyślił w BMW to w ten sposób, że samochody z parzystym oznaczeniem, czyli seria 2, 4, 6 i 8 to sportowe auta, a te nieparzyste – seria 3, 5, 7 to bardziej użytkowe. Można sobie wyobrazić taki scenariusz, że ktoś kogoś w korporacji przekonał, żeby oznaczyć rodzinnego vana, z przednim napędem i 3-cylindorwoym silnikiem jako BMW serii 2 Active Tourer/Gran Tourer i cała dobrze wymyślona strategia wzięła w łeb. Później z niefortunnie wyglądającą serię 5 GT przemianowano na serię 6 Gran Turismo i tym samym dobito jeden z najlepszych systemów podziału modeli w świecie motoryzacji. Chociaż tyle dobrego, że ten porządek został póki co zachowany w modelach SUV. X2, X4 i X6 mają bardziej sportowe sylwetki i nieco lepszą dynamikę prowadzenia. X1, X3, X5 i X7 są tymi bardziej rozsądnymi modelami.