Wojenny obowiązek uzyskiwania pozwoleń na posiadanie auta przeszedł płynnie na czas pokoju, gdy władze PRL arbitralnie decydowały, komu przyznać zezwolenie. Samochód pozostawał dobrem rzadkim, czego nie zmieniło wzniesienie Fabryki Samochodów Osobowych na warszawskim Żeraniu. Zgodnie z umową międzyrządową z 1947 roku, FSO zaprojektowali włoscy specjaliści Fiata, ale ledwo rozpoczęła się budowa hal, okazało się, że ruszy w niej produkcja sowieckiego samochodu GAZ M-20 Pobieda, bo tak zażyczył sobie Stalin.
Hala montażowa Warszawy, lata 50. XX w / fot. archiwum
Rozruch FSO trwał aż do 1957 roku, zaś fabryka nie mogła osiągnąć zakładanej rocznej wydajności 25 tys. aut w systemie dwuzmianowym. Motozbyt sprzedawał Warszawy po 80 tys. zł, gdy średnia płaca miesięczna wynosiła niecałe 1,4 tys. zł. Wkrótce cena samochodu wzrosła do 120 tys. zł, bo nawet wątły popyt przerósł możliwości produkcyjne FSO.
Warszawa M20 / fot. Marek Argent/wikimedia
Pracownik FSO Zbigniew Mróz podsumowując minioną dekadę w miesięczniku „Motoryzacja” z grudnia 1956 roku cierpko stwierdzał, że „Niski stan motoryzacji, odpowiadający zmotoryzowaniu Szwajcarii z 1912 roku, spowodował brak pojęć u naszych architektów i urbanistów. Nie mają przed oczyma wizji miast, po których krążą dziesiątki tysięcy samochodów, budują oni w wielu wypadkach koncepcje urbanistyczne wadliwe funkcjonalnie z punktu widzenia ruchu samochodów. Wąskie arterie przelotowe, brak parkingów, brak miejsca na garaże w osiedlach mieszkaniowych.” Przykładem takiego osiedla jest warszawski Muranów.