Thierry Bolloré opisał w nim najwyższe kierownictwo grupy, w którym panują podejrzenia, donosicielstwo, zatrzymywanie informacji dla siebie między dyrekcją i radą dyrektorów, także między samymi dyrektorami. Nie ma czytelnej organizacji łańcucha zarządzania, w której jeden z przedstawicieli Renaulta, największego udziałowca w Nissanie (43,4 proc.) dowiaduje się więcej z prasy czy z anonimów niż klasyczną droga za zachowaniem hierarchii służbowej – pisze francuski dziennik.
Thierry Bolloré już nie jest szefem marki Renault.
„Ku memu dużemu zaskoczeniu, kierownictwo Nissana czy organy kierownicze nie zwróciły mojej uwagi na żaden z tych problemów, a dowiadywałem się o nich z artykułów prasowych albo od demaskatorów” – napisał Bolloré. Jako przykład podał sprawę wiceprezydenta Nissana ds.prawnych, Haro Nada, należącego do grona tych, którzy doprowadzili do upadku Nada podejrzewany o konflikt interesów, po zasygnalizowaniu tego problemu 9 września przez dyrektora prawnego Nissana, Ravindera Passi, korzystał z ochrony prawnej świadków prokuratury, pozostał na stanowisku podejmując decyzje istotne dla firmy, natomiast informator musiał odejść.
Carlos Ghosn.
Kolejny przykład – Christine Murray, szefowa audytu w Nissanie, która sporządziła listę 80 osób na kierowniczych stanowiskach uwikłanych w malwersacje finansowe podobne do tych, o które oskarżono Ghosna. „To wydarzenie jest wysoce niepokojące. Rady dyrektorów nigdy nie poinformowano o takiej liście” – wytknął Bolloré. Murray, której również zarzucono konflikt interesów została też zmuszona do złożenia dymisji. Anonimowe lisy i maile demaskatorów wydają się więc częstym zjawiskiem w Nissanie – podkreślił Bolloré i zastanawiał się nad brakiem przejrzystości panującym u japońskiego partnera w czasie, gdy ówczesny prezes Yasuhiro Yamauchi i rada dyrektorów nie wyglądały na jedynych decydentów.