Podczas ostatniego salonu samochodowego we Frankfurcie po raz pierwszy od dziesięciu, albo nawet więcej lat lat widziałam naszych chińskich kolegów wchodzących pod elektryczną Corsę wystawioną na waszym stoisku. Jak pan myśli: czego tam szukali?
(śmiech) Naprawdę nie wiem. Tam niewiele można zobaczyć. Ale jestem przekonany, że chcieli sprawdzić, jak wygląda najnowsza płyta podłogowa Opla, która może służyć do produkcji tak małych, jak i większych samochodów. To był pomysł Grupy PSA, zdecydowanej na elastyczne podejście do tematu, a Corsa miała być tego pierwszą próbą. Ten model możemy również zaoferować z silnikami diesla i benzynowymi. Zależnie od tego, co konsumenci wybiorą, wszystkie wersje będą zjeżdżały z tej samej linii. Ta elastyczność to nasza nowa zdobycz w ograniczaniu kosztów, bo możemy oferować modele aut zależnie od popytu.
CZYTAJ TAKŻE: Opel Corsa-e: Zamówienia ruszyły, cena… obiecująca
Wyraźnie poprawiliśmy swoje wyniki finansowe jednocześnie inwestując w produkty przyszłości, czyli auta niskoemisyjne. Jesteśmy również zdeterminowani, aby zaistnieć na rynku aut elektrycznych. Dlatego nasza Corsa najnowszej generacji jest autem właśnie z takim napędem. I nie mam wątpliwości, że branża motoryzacyjna stanie wkrótce przed wielkimi wyzwaniami. Tyle, że jesteśmy na to przygotowani, bo naprawdę solidnie się pracowaliśmy nad zmianami w Oplu w ciągu ostatnich 2 lat.
fot. Andreas Arnold/Bloomberg