Według serwisu Automotive News Europe, monachijska prokuratura prowadzi dochodzenie, które objęło 20 podejrzanych. W poniedziałek przeszukane zostało mieszkanie Stadlera i jeszcze jednego członka zarządu Audi AG. Drugim podejrzanym ma być Bernd Martens, szef zakupów firmy. Był on szefem szef działu rozwoju silników wysokoprężnych, który został powołany dla koordynacji działań związanych z kryzysem wywołanym aferą spalinową.
Rupert Stadler / fot. Pau Barrena/Bloomberg
Audi, przynoszące największe zyski w Grupie Volkswagena, przyznało w listopadzie 2015 r., że 3-litrowe silniki diesla w autach sprzedawanych na terenie Stanów Zjednoczonych miały zamontowane urządzenie fałszujące pomiar emisji tlenków azotu. Rok temu niemiecka prokuratura ogłosiła, że dochodzenie dotyczące fałszerstw w USA zostaje rozszerzone o rynek niemiecki. Tamtejszy minister komunikacji Alexander Dobrindt poinformował 1 czerwca 2017 r., że Audi stosowało niedopuszczalne oprogramowanie pomiaru spalin w modelach A8 i A7 z silnikami diesla V6 i V8, wyprodukowanych w latach 2009-2013.
Bernd Martens, Bernd Martens, członek zarządu i szef zakupów Audi / fot. Guenter Schiffmann/Bloomberg
Manipulacja polegała na tym, że samochody w normalnych warunkach jazdy na drodze emitowały więcej szkodliwych dla zdrowia tlenków azotu niż podczas pomiaru w warunkach laboratoryjnych. W tym samym czasie Audi ogłosiło akcję przywoławczą 24 tys. egzemplarzy modeli A7 i A8, w tym 14 tys. w Niemczech po tym, jak zidentyfikowano nieprawidłowości w poziomie emisji tlenku azotu. Podejrzewa się, że łącznie na całym świecie takie oprogramowanie mogło znaleźć się aż w 11 milionach samochodów z silnikami wysokoprężnymi różnych marek.