Eksperci krytykują rządowy program dopłat do elektryków

Krzysztof Bolesta, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, podczas konferencji inauguracyjnej nowego programu wsparcia do samochodów elektrycznych „NaszEauto” podkreślił, że jest to ostatni tego typu program dotowany przez państwo. Według rynkowych ekspertów program dopłat ma jednak wiele wad.

Publikacja: 29.01.2025 07:40

Od 3 lutego br. kwota dofinansowania dla osób fizycznych wynosić będzie 18 750 zł w przypadku zakupu

Od 3 lutego br. kwota dofinansowania dla osób fizycznych wynosić będzie 18 750 zł w przypadku zakupu auta elektrycznego

Foto: mat. prasowe

Program „NaszEauto”, który wcześniej nazywano „Mój elektryk 2.0”, został oficjalnie zaprezentowany. W inauguracji udział wzięli Krzysztof Bolesta, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska oraz Dorota Zawadzka-Stępniak, prezes NFOŚIGW. Budżet nowego programu wsparcia do zakupu samochodów elektrycznych wynosi 1,6 miliarda złotych, a środki na ten cel pochodzą z Krajowego Planu Odbudowy. Prezes NFOŚIGW wskazała, że budżet ten powinien wystarczyć na wsparcie zakupu, leasingu lub wynajmu na ok. 40 tysięcy pojazdów. W odróżnieniu od dotychczasowego programu „Mój elektryk” zmieniły się praktycznie wszystkie wytyczne. Od 3 lutego kwota dofinansowania dla osób fizycznych wynosić będzie 18 750 zł w przypadku zakupu auta elektrycznego. Przy wyborze leasingu lub wynajmu jako formy finansowania, możliwe do uzyskania jest nawet 30 tysięcy złotych wsparcia. Do tego dochodzą premie za zezłomowanie pojazdu spalinowego (5 tys. zł przy zakupie i 10 tys. zł leasingu/wynajmie) oraz za niskie dochody do 135 tys. zł (11 250 zł przy zakupie i 5 tys. zł przy leasingu/wynajmie). „Łączna maksymalna kwota wsparcia to 40 tys. złotych” – powiedziała Prezes NFOŚiGW.

Do 40 tysięcy złotych wsparcia

Wsparcie uzyskać mogą również posiadacze karty dużej rodziny (KRD) oraz jednoosobowe działalności gospodarcze (JDG). W obu przypadkach bazowe dofinansowanie wynosi 30 tys. zł. Posiadacze KRD mogą uzyskać premię za zezłomowanie oraz za niskie dochody (łącznie 10 tys. zł). Z kolei JDG ma tylko jedną premię w wysokości 10 tys. zł za zezłomowanie pojazdu spalinowego. Kolejną zmianą jest wysokość maksymalnej ceny dotowanego pojazdu, która wynosić będzie 225 tysięcy złotych netto, czyli 276 750 zł brutto. Co ważniejsze, zmieniły się zasady dotyczące kwalifikowalności podatku VAT, dzięki czemu również JDG są w stanie ubiegać się o dotacje do samochodu kosztującego do 276 750 zł brutto. PSNM ocenia, że pod subsydia łapie się ponad 90 modeli samochodów elektrycznych, oferowanych na polskim rynku. Podczas konferencji wskazano również, że program będzie funkcjonował do 30 czerwca 2026 roku. Podano również, że ma to być ostatni program dopłat do samochodów elektrycznych uruchomiony w Polsce.

Czytaj więcej

Chiński bestseller wjeżdża do Europy. W Państwie Środka kosztuje ok. 21 tys. zł

Zapowiadany program, który został poddany konsultacjom pod koniec zeszłego roku, nie jest przez branżę dobrze oceniany. „Nowy program nie przyniesie przełomu na rynku. Ze wsparcia wyłączono spółki handlowe, które odpowiadają za większość rejestracji nowych samochodów w Polsce. Dopłaty nie obejmą pojazdów dostawczych. Krótki czas naboru sprawia, że efektywne wykorzystanie zakładanego budżetu będzie bardzo trudne, lub wręcz niemożliwe. Szczególnie istotne będzie obecnie tempo procedowania wniosków przez NFOŚiGW. Ocena programu „NaszEauto” będzie w dużej mierze zależeć od efektywności działania instytucji wdrażającej” – podkreśla PSNM. Aleksander Rajch, członek zarządu PSNM wskazuje, że „maksymalna wysokość dopłaty wzrosła na pewno cieszy, jednak w bardzo wielu przypadkach beneficjenci programu nie będą mogli skorzystać z dodatkowych premii”. Rajch dodaje, że bardzo rzadko zdarza się, że osoby wybierające nowy pojazd dysponowały dochodem do 135 tys. zł rocznie, a tym bardziej zdecydowały się na zezłomowanie starego pojazdu spalinowego, a nie jego sprzedaż.

Eksperci są bardzo sceptyczni

Kolejną wadą wskazywaną przez ekspertów jest brak uwzględnienia w programie spółek handlowych. To one są głównymi odbiorcami nowych pojazdów w kraju. Ograniczenie zakresu beneficjentów wpłynie negatywnie na rynkową skuteczność subsydiów w ogłoszonej formie. Również wykluczenie samochodów dostawczych z dotacji jest negatywnie oceniane. „Logistyka miejska to obszar rynku, którego elektryfikacja powinna nastąpić w pierwszej kolejności. Bardzo często różnice cenowe między elektrycznymi a spalinowymi dostawczakami są wyższe niż w przypadku pojazdów spalinowych. Zawieszenie ścieżki leasingowej programu „Mój elektryk” sprawiło, że w segmencie nowych samochodów elektrycznych kategorii N1 odnotowaliśmy bardzo wyraźny spadek rejestracji – o prawie 25 proc. r/r. Brak dofinansowania dla takich pojazdów w nowym programie pogłębi ten niekorzystny trend spadkowy” – mówi Jan Wiśniewski, Dyrektor Centrum Badań i Analiz PSNM.

Czytaj więcej

Największe w historii Mercedesa zamówienie na elektryczne ciężarówki

W efekcie powstaje kluczowe pytanie o efektywność wykorzystania środków z programu „NaszEauto”. „Znacznie krótszy czas przyjmowania wniosków niż w programie „Mój elektryk” przy wyraźnie wyższym budżecie, ograniczonym zakresie beneficjentów i samochodów objętych dofinansowaniem rodzą pytanie o możliwość realizacji celu wyznaczonego przez NFOŚIGW tj. wsparcia co najmniej 40 tys. pojazdów zeroemisyjnych” – wskazuje Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSNM. Dodaje również, że budżet nowego programu można by wydać znacznie efektywniej przy lepszym dopracowaniu jego zasad albo przeznaczyć z pozytywnym skutkiem na inne cele. Zwłaszcza, że Polska elektromobilność wciąż potrzebuje wsparcia, szczególnie w kontekście ambitnych obowiązków unijnych. Trudne do zrozumienia według ekspertów jest również zapowiedzenie braku kolejnych systemów wsparcia. W wielu państwach Europy subsydia nadal występują. Polska jako kraj, który jako jeden z ostatnich wprowadził systemy wsparcia do pojazdów elektrycznych („Mój elektryk” wystartował w 2021 roku, a w pełnym wymiarze w 2022 roku), powinien je konkurować. Wycofują się z subsydiów kraje, w których nasycenie rynku jest o wiele większe niż w Polsce, w której udział BEV w sprzedaży nowych pojazdów osobowych wciąż jest ponad 4-krotnie niższy niż średnia unijna.

Program „NaszEauto”, który wcześniej nazywano „Mój elektryk 2.0”, został oficjalnie zaprezentowany. W inauguracji udział wzięli Krzysztof Bolesta, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska oraz Dorota Zawadzka-Stępniak, prezes NFOŚIGW. Budżet nowego programu wsparcia do zakupu samochodów elektrycznych wynosi 1,6 miliarda złotych, a środki na ten cel pochodzą z Krajowego Planu Odbudowy. Prezes NFOŚIGW wskazała, że budżet ten powinien wystarczyć na wsparcie zakupu, leasingu lub wynajmu na ok. 40 tysięcy pojazdów. W odróżnieniu od dotychczasowego programu „Mój elektryk” zmieniły się praktycznie wszystkie wytyczne. Od 3 lutego kwota dofinansowania dla osób fizycznych wynosić będzie 18 750 zł w przypadku zakupu auta elektrycznego. Przy wyborze leasingu lub wynajmu jako formy finansowania, możliwe do uzyskania jest nawet 30 tysięcy złotych wsparcia. Do tego dochodzą premie za zezłomowanie pojazdu spalinowego (5 tys. zł przy zakupie i 10 tys. zł leasingu/wynajmie) oraz za niskie dochody do 135 tys. zł (11 250 zł przy zakupie i 5 tys. zł przy leasingu/wynajmie). „Łączna maksymalna kwota wsparcia to 40 tys. złotych” – powiedziała Prezes NFOŚiGW.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Na prąd
Największe w historii Mercedesa zamówienie na elektryczne ciężarówki
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Na prąd
Miał być hit a jest niewypał. Spada popyt na Teslę Cybertruck. W USA obniżka cen
Na prąd
Porsche weryfikuje plany elektryfikacji. Szansa na powrót spalinowego Macana
Na prąd
Polska będzie budować silniki elektryczne dla Hyundaia. Koreańczycy wybudują fabrykę
Na prąd
Rewolucja w silnikach elektrycznych. Napęd zabudowany w kołach
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe