Zależy na tym zwłaszcza Jimowi Farleyowi, prezesowi Forda, bo taki odrębny podmiot mógłby bardzo szybko zyskać na wartości rynkowej. Najlepiej pokazuje to przykład Tesli, która zbliżyła się do biliona dolarów. Farley omawia już te plany z Dougiem Fieldem, szefem ds. technologii, który wcześniej pracował w takich firmach jak Apple, Segway i Tesla.  Fordowi byłoby trudno oddzielić ze struktur dział aut elektrycznych. Na to nie zgodziłaby się rodzina Forda i związki zawodowe. Rozwiązaniem dla Farleya mogłoby być wyodrębnienie działu e-aut w wewnętrznej strukturze koncernu, w ramach szerokiej reorganizacji przygotowującej do epoki napędu elektrycznego.

Czytaj więcej

Ford Ranger Raptor: Hardkorowy pickup z silnikiem V6

Koncern jest pod presją Wall Street, by wyodrębnił tworzony dział produkcji e-samochodów, bo zwiększyłby tym samym wartość, dzięki likwidacji kosztów tradycyjnej produkcji i zyskałby większy dostęp do rynków kapitałowych. Inwestorzy bardzo cenią wyłącznych producentów elektryków. Chociażby Rivian Automobile był pod koniec 2021 r. wyżej wyceniany od Forda, mimo produkowania dość małej liczby pojazdów. Informacja Bloomberga o planach prezesa wywołała skok akcji Forda. Amerykańska marka przeznaczyła 30 mld dolarów do 2025 r. na strategię rozwoju elektrycznego napędu. Kolejne 10-20 mld wyda do końca dekady na przestawienie fabryk na produkcję hybryd plug-in. Już teraz zwiększono trzykrotnie produkcję elektrycznego Mustanga Mach-E i podwojono produkcję furgonetki F-150 Lightning. W ciągu 2 lat Ford chce produkować 600 tys. e-aut rocznie, a do 2030 r. sprzedawać połowę swej gamy modeli o napędzie elektrycznym.

Czytaj więcej

Piotr Pawlak, prezes Ford Polska: Kontynuujemy ofensywę elektryfikacji