Polski rynek rowerów generuje ponad 1 mld zł rocznie. Te elektryczne to wciąż niewielka część tej kwoty. Prognozy dla fanów dwóch kółek z doładowaniem elektrycznym są jednak bardzo obiecujące. Firmy z branży, z którymi rozmawialiśmy, przewidują, że popyt na nie już w tym roku może wzrosnąć nawet kilkukrotnie. W 2016 r. kupiliśmy 10 tys. takich pojazdów, dwa razy mniej niż np. Finowie i 12 razy mniej niż choćby Włosi. Jest o co walczyć, nic dziwnego, że kolejni dystrybutorzy w naszym kraju wprowadzają takie pojazdy do oferty. I co ciekawe, robią to nie tylko firmy z branży rowerowej, ale też przedsiębiorstwa, które dotąd koncentrowały się na elektronice użytkowej, jak m.in. podpoznański Goclever czy ABC Data. Ten drugi, jak udało się nam dowiedzieć, wkrótce rozpocznie sprzedaż rowerów pod chińską marką znaną ze smartfonów – Xiaomi.
fot. mat.pras.
Rynek e-rowerów jeszcze raczkuje, ale…
Zdaniem ekspertów, można mówić już o początkach boomu. Po takie rowery sięgamy o 60 proc. częściej niż w roku 2015. Część ekspertów wierzy, że sprzedaż kategorii e-bike w 2018 r. może sięgnąć grubo ponad 60 tys. sztuk. Dynamika popytu na e-rowery w Polsce jest znacznie wyższa od globalnej średniej, która – według analiz PMR – do 2025 r. ma sięgać nieco ponad 6 proc. rocznie.
– Spokojnie można stwierdzić, że rowery elektryczne w niedalekiej przyszłości mogą stać się równie popularne jak klasyczne – mówi Kristopher Kurowski, brand manager firmy Kross. Producent rowerów z Przasnysza zaznacza jednak, że dziś polski rynek może być na taką transformację jeszcze niewystarczająco gotowy. – Brakuje świadomości dotyczącej zalet takiego rozwiązania – tłumaczy Kurowski.
Spokojnie można stwierdzić, że rowery elektryczne w niedalekiej przyszłości mogą stać się równie popularne jak klasyczne