Dr Wolf-Stefan Specht przez 3 lata kierował największą grupą motoryzacyjną w Polsce. Przed powrotem do Wolfsburga dzieli się swoimi doświadczeniami z pobytu w Polsce widzianej oczyma obcokrajowca, opisuje największe wyzwania z którymi się mierzył i wskazuje jaka będzie przyszłość motoryzacji.
Przed trzema laty objął Pan stanowisko Prezesa Zarządu Volkswagen Group Polska. Czy był to Pana pierwszy kontakt z Polską?
Byłem w Polsce już wcześniej. W 2003 roku spędziłem miły weekend w Gdańsku. Kiedy przyjechałem ponownie trzy lata temu, byłem zaskoczony zmianami jakie się dokonały w Polsce. Jak szybko zostały zbudowane drogi, autostrady, duże centra handlowe. Z perspektywy obcokrajowca, który wrócił tutaj po długiej przerwie, kraj zrobił ogromny krok do przodu.
Oceniając ostatnie trzy lata, kiedy mieszkał Pan w Polsce, co zaliczyłby Pan na plus, a co na minus?
Moja funkcja była związana z wieloma podróżami po kraju. Salony dealerskie grupy Volkswagen zlokalizowane są w niemal w każdym zakątku, od morza po góry, dzięki czemu dobrze poznałem Polskę. Absolutnym plusem jest wspomniane już tempo rozwoju. Jako przyjezdny widzę to jeszcze mocniej niż sami Polacy. Kiedy zaczynałem pracę, podróż z Poznania do Wrocławia trwała do trzech godzin. Teraz, dzięki drodze ekspresowej dojazd skrócił się o połowę. Za każdym razem gdy przyjeżdżam do Warszawy, mam wrażenie, że widzę nowy wieżowiec (śmiech). Co do minusów, moją pasją jest jazda na rowerze. Robię na nim więcej kilometrów niż sportowym autem, które mam w domu w Niemczech. Niestety jazdę na kolarskim rowerze w Polsce można nazwać wyzwaniem. Polacy są otwarci i bardzo mili, ale po tym jak wsiądą za kierownicę często zmienia im się charakter (śmiech).