Ostatnie tygodnie spędził Pan w domu, w Niemczech. Pamięta Pan kiedy wcześniej zakazano Panu opuszczania kraju?
Pandemia wywróciła świat do góry nogami. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką sytuacją. Przez siedem tygodni zarządzałem firmą biorąc udział w wielu video i telekonferencjach każdego dnia. Na szczęście sytuacja się stabilizuje, dziś rozmawiam już z Panem z biura w Poznaniu.
Przez kilka tygodni zamknięte były fabryki w Europie. W domach pozostali też klienci. Jak dziś wygląda sytuacja w polskich salonach?
Po kilku tygodniach przerwy wszystkie fabryki Grupy Volkswagen w Europie wznowiły produkcję, oczywiście stosując wiele środków bezpieczeństwa. Jeżeli chodzi o salony dealerskie, Polska na tle Europy znalazła się w uprzywilejowanej sytuacji, przez cały czas salony pozostały otwarte. Dealerzy wykorzystali czas niewielkiego ruchu, aby wdrożyć odpowiednie środki sanitarne i niezbędne procedury. Dzięki temu, klienci i pracownicy dziś mogą czuć się bezpiecznie. Część z wdrożonych rozwiązań, jak np. prezentacje samochodów online na żywo, z pewnością będą dalej wykorzystywane. Dowodem na skuteczność działań dealerów jest fakt, że praca ani jednego salonu w Polsce, nawet na moment nie została wstrzymana przez służby sanitarne.
fot. Jacek Waszkiewicz
Sprzedaż jednak w kwietniu się załamała. Czy nie lepiej było zamknąć salony, jak np. w Niemczech?
Ruch w salonach zdecydowanie się zmniejszył, ale nie zniknął całkowicie. Poza tym cały czas utrzymywaliśmy pracę serwisów. Samochody Grupy Volkswagen dominują w Polsce na rynku aut nowych jak i używanych. Korzystają z nich m.in. służba zdrowia, instytucje zajmujące się transportem chorych czy firmy, które na co dzień produkują i dostarczają do sklepów żywność. Wiele z instytucji, które w czasach pandemii pracuje na najwyższych obrotach, jest zależnych od własnych środków transportu. Dlatego nieprzerwanie zaopatrywaliśmy sieć dealerską w oryginalne części zamienne, ruch w serwisach utrzymywał się na stosunkowo wysokim poziomie.
Wirus zdominował media w ostatnich tygodniach. Motoryzacja była drugim po turystyce, najczęściej przywoływanym sektorem gospodarki. Był to dla Pana powód do radości czy zmartwienia?
Po części jedno i drugie. Motoryzacja jest niezwykle istotna dla gospodarki, zarówno całej Europy, jak i Polski. Według danych PZPM sektor odpowiada w Polsce za około 8 proc. PKB. Bezpośrednie zatrudnienie w produkcji samochodów i części znajduje 200 000 osób. Szacuje się, że podobna ilość osób pracuje w sprzedaży i usługach związanych z motoryzacją. Zatrzymanie fabryk i spadek sprzedaży wpływają na sytuację dostawców części, komponentów, a także surowców takich jak stal, chemikalia i tworzywa sztuczne. Cieszę się, że zarówno dziennikarze, jak i legislatorzy dostrzegają powagę i złożoność problemu, z drugiej to zainteresowanie jednoznacznie wskazuje w jak trudnej sytuacji znalazła się cała branża.