fot. Marlene Awaad/Bloomberg
Rynki są zachwycone. I słusznie, bo w efekcie tej fuzji powstanie motogigant o rynkowej wartości ponad 32,6 mld euro, notowany na giełdach w Mediolanie, Paryżu oraz Nowym Jorku i produkujący auta dla wszystkich segmentów rynku – od masowych, jak Dacia, Łada i Fiat, przez popularne – Renault i Chrysler, sportowe Jeepy i Alfy Romeo, po luksusowe – jak Ferrari. Nic więc dziwnego, że akcje FCA poszły w górę o ponad 19 proc., a Renaulta o ok. 17 proc.
(Prawie) wszyscy są za
Zachwycony musi być również prezydent Francji Emmanuel Macron, który jeszcze jako minister gospodarki w rządzie Francois Hollanda bardzo zabiegał o tę fuzję, nawet rozmawiał z Włochami, ale nie był jej przychylny ówczesny szef FCA, zmarły rok temu Sergio Marchionne. Wiadomo jednak, że Francuzi są „za”, a Bruno Le Maire, minister finansów w rządzie Macrona, dyskutował o tej transakcji z prezesem Renaulta Jeanem -Dominique Senardem.
CZYTAJ TAKŻE: Daimler wycofuje markę Smart z USA i Kanady
– Potrzebujemy europejskich czempionów – mówiła po tym spotkaniu rzeczniczka Le Maire. – Ale oczywiście będziemy stawiać swoje warunki, tak aby ta transakcja była korzystna dla Renaulta, dla jego rozwoju i pracowników – zastrzegła. Fuzja ma wsparcie także ze strony włoskiej, a wicepremier Matteo Salvini przyznał, że początkowo chciał interweniować, ale został przekonany, że może mieć zaufanie co do bezpieczeństwa miejsc pracy we Włoszech.