Volkswagen T6.1: Dopasowanie do trendów

Volkswagen zmodernizował model T tak, żeby dostosować go do najnowszych trendów. Chociaż na pierwszy czy drugi rzut oka tego nie widać, nowości w generacji T6.1 jest całkiem sporo.

Publikacja: 22.09.2019 23:10

Volkswagen T6.1: Dopasowanie do trendów

Foto: Volkswagen T6.1.

Jeśli coś jest dobre lub bardzo dobre, to niezmiernie ciężko to poprawić. Od czasów pojawienia się Nutelli w 1940 roku recepturę udoskonalono tylko jeden raz. Volkswagen w temacie poprawiania też nie ma łatwego życia. W swojej gamie marka z Wolfsburga ma szereg modeli z dużym odsetkiem bardzo zżytych klientów. Zmienisz za dużo, to nie spodoba się nabywcom. Zbyt mało – nikt nie będzie chciał kupić nowego modelu, bo i po co. Jednak nowe generacje muszą nadejść.  Przy tworzeniu kolejnej odsłony Golfa nie możesz wymyślić wszystkiego od nowa, tylko bardziej poprawiać to co jest. Toyota kiedyś próbowała i zamiast Corolli zaoferowała coś, co nazywało się Auris. Potrzebowali kilku lat żeby zrozumieć, że to był nierozsądny ruch. Volkswagen stara się nie robić rewolucji (nie licząc tej obecnej, elektrycznej). Dlatego ósma generacja Golfa będzie podobna do siódmej i dlatego nowy Volkswagen T6.1 jest trudny do odróżnienia od swojego poprzednika T6.

""

Volkswagen T6.1.

Foto: moto.rp.pl

Przyznam się, że zawsze mam problem z prawidłowym nazwaniem tego modelu Volkswagena. Najłatwiej Volkswagen „T”, ale gubię się w dalszych oznaczeniach: Multivan, Bulli, Transporter czy California. To ostatnie to bodaj coś takiego jak kamper na kółkach, ale Transporter nie oznacza automatycznie wersji towarowej. Trochę to skomplikowane. Z historycznym oznaczeniem „T” też nie jest łatwiej. Pierwszy VW T1 to właściwie Volkswagen Typ2 T1. Tak brzmi jego prawidłowa nazwa. Mimo tego zagmatwania był to bardzo udany model. Produkowano go bez zmian przez 17 lat (1950 – 1967). Każda kolejna generacja była strzałem w dziesiątkę. Każdą utrzymywano w produkcji ponad 10 lat. I tak już od 70 lat. Z T6 nie może być inaczej, więc po czterech latach produkcji przyszedł czas na modernizację. I w ten oto sposób jesteśmy przy Volkswagenie T6.1.

""

Foto: moto.rp.pl

Ciężko odróżnić model przed i po modernizacji. Kiedy słuchałem wyjaśnień na konferencji prasowej, wydawało się to takie oczywiste i jasne – poprzednik i nowy model są nie do pomylenia. Przeczytajcie ten opis: „Nowa, znacznie większa osłona chłodnicy tworzy jedną całość stylistyczną z nowym zderzakiem. Wszystkie elementy poniżej pokrywy silnika – w tym reflektory i błotniki – są nowe, chociaż prezentują się typowo dla T6. We wszystkich wersjach dwie chromowane listwy łączą nowe reflektory z osłoną chłodnicy. Przedłużeniem tych listew są diodowe światła do jazdy dziennej, rozciągające się przez całe obudowy reflektorów, które – w zależności od wersji wyposażenia – również mogą być wykonane w technologii LED. W modelach wyższych specyfikacji chromowana listwa przebiega także przez zderzak. Z elementami chromowanymi lub bez, nowy styl przedniej części optycznie powiększa i podkreśla szerokość Bulliego 6.1. Sześć nowych wzorów obręczy kół, sześć nowych kolorów nadwozia i siedem również nowych dwukolorowych kombinacji kolorystycznych nadwozia dopełniają faceliftingu modelu T6.1.” To, co ja bym zawarł w jednym zdaniu, komuś z Volkswagena udało się napisać w kilkunastu. Efekt jest taki, że gdyby postawić obok siebie modele T6 i T6.1 to różnice między nimi można by zauważyć. Jednak kiedy patrzycie tylko na 6.1, to myślicie sobie: „to chyba jest ten nowy”. Tak czy inaczej ten kloc bardzo mi się podoba. To auto ma w sobie dużo uroku.

""

Foto: moto.rp.pl

Prawdziwa modernizacja ma miejsce w środku. Deska rozdzielcza otrzymała całkowicie cyfrowe zegary – Digital Cockpit. Jest też ekran dotykowy i stałe połączenie z internetem, które umożliwia dostęp do funkcji i usług internetowych („We Connect” i „We Connect Plus”), a dla firm dostępny jest system zarządzania flotą – „We Connect Fleet”. To, co może już kierowca Mercedesa i BMW, dotarło także do Volkswagena. Mówisz: „Hej Volkswagen” i dalej np. „Chcę jechać na ulicę Marszałkowską w Warszawie”, albo „Jaka będzie jutro pogoda” czy o co masz ochotę zapytać swój samochód. Za kierownicą śledzi się znakomicie. Pozycja za kółkiem to, obok funkcjonalności, jedna z tych rzeczy, które uwielbiam w modelu T6. Siedzisz wysoko, widać wszystko daleko do przodu, tył obserwujesz w dużych lusterkach. Jeżeli kiedykolwiek ktoś miał zakusy na truckera, to tu mu się wszystko spodoba. Poza jednym szczegółem. W aucie zamontowano tylko gniazda USB C. Tak więc żeby cokolwiek podłączyć, trzeba mieć przejściówkę.

""

Foto: moto.rp.pl

W T6.1 po raz pierwszy zastosowano elektromechaniczne wspomaganie układu kierowniczego. Daje to możliwość zastosowania nowych systemów asystujących, takich jak Lane Assist (asystent pasa ruchu), Park Assist (asystent parkowania) czy Trailer Assist (asystent cofania z przyczepą). Jest ich w nowym modelu cała masa. Dodam jeszcze rozpoznawanie znaków drogowych, dla poprawy bezpieczeństwa podczas manewrowania – system ochrony bocznej, który dzięki zastosowaniu czujników ultradźwiękowych zmniejsza on ryzyko uszkodzenia nadwozia. Z tych przydatnych warto wymienić Rear Traffic Alert, który ostrzega o nadjeżdżających pojazdach przy wycofywaniu auta np. z luki parkingowej. Jest też jeszcze Cross Wind Assist, automatycznie stabilizujący samochód przy silnych bocznych podmuchach wiatru i – w połączeniu z przekładnią DSG – opcjonalny tempomat adaptacyjny ACC, który teraz ma również funkcję stop-and-go. W korku lub podczas jazdy w mieście T6.1 automatycznie rusza z miejsca, gdy tylko ruszy pojazd przed nim. Innymi słowy tak naszpikowana elektroniką nie była jeszcze żadna generacja tego modelu.

""

Foto: moto.rp.pl

Pod maską póki co same diesle od 90 KM moce poprzez 110 KM, 150 KM aż do 199 KM. Wersje o mocy 150 KM i 199 KM mogą być wyposażone w napęd na cztery koła 4MOTION. W 2020 roku do oferty dołączy wersja elektryczna z silnikiem 112 KM i baterią 37,4 kWh.

ZOBACZ TAKŻE: Volkswagen ID.3: Oto auto nowej ery

""

Foto: moto.rp.pl

Auto jeździ tak samo dobrze jak przed modernizacją, która w tym wypadku bardziej prezentuje się jak update. O jakości nowego modelu świadczą głównie nowe, mniej lub bardziej przydatne systemy elektroniczne. Ale tak to już jest z dobrymi i bardzo dobrymi rzeczami, że poprawia się je tak żeby nic nie popsuć i nie stracić, a zyskać nowych odbiorców. Zresztą w Volkswagenie T6 nie było zbyt wiele do poprawienia. To było i jest najlepsze auto w klasie.

""

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl

""

Foto: moto.rp.pl

Jeśli coś jest dobre lub bardzo dobre, to niezmiernie ciężko to poprawić. Od czasów pojawienia się Nutelli w 1940 roku recepturę udoskonalono tylko jeden raz. Volkswagen w temacie poprawiania też nie ma łatwego życia. W swojej gamie marka z Wolfsburga ma szereg modeli z dużym odsetkiem bardzo zżytych klientów. Zmienisz za dużo, to nie spodoba się nabywcom. Zbyt mało – nikt nie będzie chciał kupić nowego modelu, bo i po co. Jednak nowe generacje muszą nadejść.  Przy tworzeniu kolejnej odsłony Golfa nie możesz wymyślić wszystkiego od nowa, tylko bardziej poprawiać to co jest. Toyota kiedyś próbowała i zamiast Corolli zaoferowała coś, co nazywało się Auris. Potrzebowali kilku lat żeby zrozumieć, że to był nierozsądny ruch. Volkswagen stara się nie robić rewolucji (nie licząc tej obecnej, elektrycznej). Dlatego ósma generacja Golfa będzie podobna do siódmej i dlatego nowy Volkswagen T6.1 jest trudny do odróżnienia od swojego poprzednika T6.

Pozostało 85% artykułu
Za Kierownicą
Podróż Rolls-Roycem Ghost po USA. Wyjątkowość miejsc i chwil
Za Kierownicą
Porsche elektrycznie. Jazda po torze e-nowościami i bicie rekordu
Za Kierownicą
Skoda Kodiaq: SUV, który potrafi wszystko
Za Kierownicą
Porsche Taycan Cross Turismo 4S: Zwykła podróż na prądzie przez pół Europy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Za Kierownicą
Audi S8: S jak sport, siła i subtelność