Elektryfikacja dotarła do Porsche. Fani się krzywili, ludzie z Tesli chichotali i nawet legenda rajdów Walter Röhrl nie mógł się powstrzymać przed złośliwymi komentarzami. I oto jest Taycan – pierwsze w pełni elektryczne, seryjnie produkowane Porsche. Ma być szybkie i nic nie stracić z unikalnego charakteru modeli z Zuffenhausen. To inżynierowie obiecywali od samego początku. Po pierwszych 15 minutach za kierownicą Taycana wiem, że nie dotrzymali słowa.

CZYTAJ TAKŻE: Porsche Cayman i Boxster GTS 4.0: Jest dobrze, jest normalnie

""

Porsche Taycan Turbo S / Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

Kilka „ale”…
Jeżdżę samochodami tej marki od 27 lat. Jednym z pierwszych aut do testu był model 993. Od niego zaczynałem przygodę z Porsche. Więc wiem, czego mogę i powinienem oczekiwać po samochodzie ze znaczkiem Porsche. Pozycja za kierownicą jest znakomita. Siedzi się bardzo nisko. Chyba nie ma na rynku limuzyny, w której można przyjąć niższą pozycję za kółkiem. Ale dalej jest już gorzej. Porsche od jakiegoś czasu uparło się na nietypową regulację kierunków nawiewu. Nie zrobicie tego ręcznie, tylko przez ukryte w menu klimatyzacji sterowanie dysz. W Taycanie są dwa duże ekrany (8,4 cala i 10,9 cala). Na dolnym, mniejszym, reguluje się np. wentylację, ale same dysze steruje się z górnego ekranu. Kolejną rzeczą jest opcjonalny szklany dach (6968 zł), który nie ma rolety pozwalającej zasłonić szklane niebo. Może to małostkowość, ale nie zawsze ma się ochotę na odsłonięty dach nad głową. Szkło jest przyciemniane, zrobione tak, żeby się nie nagrzewało i ma filtry UV, ale w słoneczne dni i tak za bardzo czujemy słońce. Zresztą to nie musi być roleta. Są technologie na rynku pozwalające na manualne sterowanie przejrzystością tafli szkła. Wykorzystują je w swoich samochodach chociażby Mercedes czy McLaren. W elektrycznym aucie trzeba mieć dwie rzeczy stale na oku: zasięg i stan baterii. Z jakichś powodów, jeśli chcemy widzieć stan baterii, musimy zrezygnować z innych gadżetów. Jeśli włączymy nawigację lub chcemy kontrolować aktualne zużycie prądu, nie widzimy poziomu baterii.

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

Niestety Porsche nie popisało się z jakością wykończenia. Klamki, które automatycznie wysuwają się, skrzypią, tak samo jak zamontowane na kierownicy osłony czy boczki drzwi. I jeszcze coś. Sporo naczytałem się o rekuperacji Taycana. Może odzyskać do 265 kW, do 0,39 g nie musi dociskać swoich klocków hamulcowych do tarcz, co odpowiada 90 proc. wszystkich procesów hamowania w życiu codziennym. Klocki hamulcowe mają wytrzymać 800 000 km. Taycan ma być pierwszym Porsche, w którym wymienisz klocki ze względu na wiek, po sześciu latach. System rekuperacji i regulowanej siły hamowania to jedna z najlepszych rzeczy, jakie są w aucie elektrycznym. W takim Nissanie Leaf, elektrycznej Konie czy BMW i3 właściwie operujesz wyłącznie pedałem przyspieszenia. Hamulca dotykasz wyłącznie w sytuacji awaryjnej. Za to Porsche praktycznie nie wyhamowuje, tylko toczy się i bardzo powoli wytraca prędkość. Najlepszy efekt osiągany jest w trybie auto, ale tu nie udało mi się rozgryźć systemu działania.

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

Efekt wow!
Tak wielu uwag jeszcze nigdy nie miałem do Porsche. Jednak jest coś, co pozwoli zapomnieć o tym wszystkim. Wystarczy raz przyspieszyć, przycisnąć pedał przy 90 km/h czy jakiejkolwiek innej prędkości do podłogi. Nigdy nie siedziałem za kierownicą czegoś, co w taki sposób katapultuje do przodu. Dla tego auta powinno wymyślić się nową nazwę na przyspieszanie. Żadne dane techniczne nie oddadzą tego, co dzieje się, kiedy siedzicie za kierownicą lub jako pasażer. Pewnie podobny efekt odczuwają astronauci podczas startu rakiety. Na prawym fotelu może dochodzić do chwilowych omdleń. Przez te kilka sekund rwania do przodu twarz pozbawiona będzie zmarszczek. Porsche Taycan Turbo S to samochód, który popsuł całą motoryzację. Żadne przyspieszenie auta z tradycyjnym silnikiem nie będzie nawet przypominać tego, co oferuje ten elektryk. Taycan upokorzył wszystkie samochody spalinowe. To rewelacyjne auto. Najlepszy elektryk na świecie. Killer motoryzacji, jaką znaliśmy do tej pory. Już mnie nie dziwi, że nawet Walter Röhrl zmienił o nim zdanie.

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

Uwierzcie mi, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby Taycan Turbo S w ogóle się nie narodził. Nie tylko chodzi tu o konkurencję. Ten samochód rozwala cały system. Rozdaje karty od nowa. Myliłem się i jednak uznaje, że inżynierowie z Zuffenhausen dotrzymali słowa. To elektryczne Porsche ma geny marki. Kiedy patrzysz na model 911 to nie jesteś przekonany czy byś go wybrał. Kiedy się nim przejedziesz, nie chcesz z niego wysiadać. Dokładnie tak samo jest z Taycanem.

CZYTAJ TAKŻE: Porsche Exclusive dla elektrycznego Taycana. Indywidualizacja z wyższej półki

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. Martin Śliwa

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl

""

Fot. IVEN BAMBOT

Foto: moto.rp.pl