Jest rzadki, wyszukany i wyjątkowy. Lexus LC to awangarda wśród mocnych coupe. Jedno z niewielu aut na rynku napędzanych wolnossącym silnikiem V8.
Lexsus przez długi czas, bo aż przez cztery lata pokazywał na wszystkich możliwych salonach motoryzacyjnych koncepcyjne coupe LF-LC. Samochód wyglądał świetnie, ale przez ten okres fani motoryzacji przyzwyczaili się do jego niecodziennych linii nadwozia i oryginalnych rozwiązań stylistycznych. A mimo to, kiedy zobaczyłem LC pierwszy raz na ulicy w pełni produkcyjnej wersji i tak mnie zaskoczył. Przysadzisty, szeroki z całym mnóstwem stylistycznych smaczków. LC nie jest autem, na które zerkniesz i pójdziesz dalej. Jest jak obrazy Hieronima Boscha. Musisz się przy nich zatrzymać i się im przyjrzeć żeby dostrzec detale, zawiłość i mnogość smaczków. Popatrzcie na tylne lampy. Nie dość, że są czarne i rozświetlają się dopiero wtedy kiedy zaczniemy używać świateł czy kierunkowskazów to jeszcze jaki mają kształt. Ich obramowanie sięga dolnej części zderzaka. Czy wlot powietrza wbudowany za drzwiami, schowane klamki, przednie reflektory, które odkrywają nowe detale w zależności od kąta spojrzenia. Popatrzcie na słupek A, który płynnie przechodzi w dach i kończy się jakby zawieszony w powietrzu. Spójrzcie na ukształtowanie progu czy tylnego zderzaka. W ile stylistycznych detali obfituje samochód widać zawsze po tym ile zdjęć detali jest w sesji zdjęciowej. Uwierzcie mi, że coraz częściej trafiają się auta, w których nie ma co pokazać. Gładka forma nie jest zła, ale na pewno szybciej się z nią opatrzysz.


Soczyste mango
Lexus swoją wyjątkowość kształtów karoserii przenosi do środka. Siedzisz tu nisko, może nie sportowym, ale bardzo wygodnym fotelu. Żółta połać alcantary na boczkach drzwi jest olbrzymia. Ten element i jego kolor tworzy cały klimat auta, a przynajmniej tego egzemplarza. Kiedy usiadłem za kierownicą żółtego LC pomyślałem sobie tylko jedno – siedzę w mango. Żółtym, soczystym, słodkim, pachnącym mango. Tyle, że Lexus nazywa ten kolor złocistym szafranem, za który trzeba dopłacić 7500 zł. To jeden z 11 dostępnych kolorów nadwozia. Poza wspomnianym metalizowanym lakierem lista dodatkowych opcji jest bardzo krótka. Ma osiem pozycji, z tym że jeśli wybierzecie wersję wyposażenia Superturismo to wszystkie poza dwoma (metalizowany lakier i inteligenta karta – to dodatkowy klucz w formie karty bankowej) będą montowane seryjnie.
CZYTAJ TAKŻE: Lexus najbardziej niezawodną marką w Europie wg. Euroconsumers


We wnętrzu praktycznie każdy widoczny element jest obszyty skórą albo alcantarą. Jakość wykończenia jest na bardzo wysokim poziomie. Dobry humor może popsuć jedynie słaba obsługa systemu multimedialnego. To wada, która nie tylko występuję w LC tylko we wszystkich modelach Lexusa. Zmieńcie to i będzie znakomicie. W tym wnętrzu nie przyczepisz się, że coś zostało zaadaptowane z Toyoty. A może właśnie Lexus powinien pozbyć się tego strachu (bo jak to inaczej nazwać) i ewentualnego porównania do Toyoty i zaadoptować gotowy system multimedialny? Jeśli pominąć ten drobiazg LC ma bardzo ciekawy środek. Jest w nim cały szereg niecodziennych rozwiązań – przesuwany zależnie od wybranego programu jazdy element zegarów, połączenie liczników analogowych z digitalowymi, czy pokrętła umieszczone nietypowo na daszku liczników. Z łatwością się tu odnajdziesz. Nie ma zbyt wielu przycisków czy ukrytych funkcji. Jednocześnie wnętrze jest tak zaprojektowane, że się w nim nie nudzisz. LC to nie tylko sportowe auto na niedzielną przejażdżkę, ale i rasowe Gran Turismo, które świetnie nadaje się na długie trasy.


Jeden z otatnich
Pod maską może pracować silnik hybrydowy lub fantastyczne, wolnossące V8 o pięciu litrach pojemności i 464 KM mocy. Kochajmy takie silniki i delektujmy się nimi, bo za niedługo takich jednostek napędowych na Starym Kontynencie nie będzie. Europa przechodzi na motoryzacyjny weganizm. Nie będzie się opłacało dostosować ich pod wytyczne ostrych norm emisji spalin. Szkoda, bo ich dźwięk, kultura pracy, lekkość wchodzenia na obroty, precyzja są nieporównywalne do żadnych, nawet tych najlepszych silników turbodoładowanych.


Lexus LC nie jest ostrym sportowym autem. Gdyby nim jednak pojechać na tor to swoje potrafi. Jest stabilny, przewidywalny w prowadzeniu, szybki (V-max 270 km/h) i ma skrętną tylną oś więc zwinności mu nie brakuje. Ale 1935 kg masy własnej robi swoje. To bardziej liga Astona Martina niż Porsche. To bardziej Gran Turismo niż sportowe coupe. Nie zabraknie w nim komfortu, nie zmęczy cię. Do pięciolitrowej jednostki idealnie pasuje 10 biegowa, automatyczna przekładnia. Zmienia biegi szybko, dba o rozsądne zużycie paliwa, a kiedy trzeba trzyma strzałkę obrotomierza przy czerwonym polu. Dyskrecja i lekkość z jaką pozwala prowadzić się LC czyni z niego znakomite coupe na co dzień.


Kto zobaczy LC po raz pierwszy sądzi, że kosztuje milion złotych. Na taką wartość oceniają Lexusa ci, którzy nie interesują się motoryzacją i oceniają auto po wyglądzie. W rzeczywistości ceny tego modelu z silnikiem V8 rozpoczynają się od 584 000 zł. Lexus LC to samochód dla kogoś kto chce nacieszyć się indywidualnością. A to dzisiaj, w czasach unifikacji bardzo rzadko spotykana cecha. Przyszłego właściciela bardziej niż wyżyłowane osiągi powinien interesować spokój, wyrafinowanie i delektowanie się mocą.
CZYTAJ TAKŻE: Lexus LC: Zmodernizowany technicznie

















Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.