Ford Ka+ Active 1.2 Ti-VCT: Nie tylko dla działkowca

Moda na wszelkiego rodzaju SUV-y i crossovery sprawia, że w takie szatki przebiera się także samochody, które raczej nie powinny opuszczać bezpiecznego asfaltu czy dobrze ubitych szutrówek. Czy niewielkie zwiększenie prześwitu i dodanie plastikowych osłon nadkoli jest naprawdę warte (nieco) większych pieniędzy?

Publikacja: 23.12.2018 15:28

Ford Ka+ Active 1.2 Ti-VCT: Nie tylko dla działkowca

Foto: fot. Wojciech Romański

Ford Ka, bardzo niegdyś charakterystyczny stylistycznie model reprezentujący segment A, ma swoją długą historię, związaną także z Polską. Pierwsza generacja została pokazana lata temu, bo w 1994 r. w Genewie. Druga odsłona małego Forda zadebiutowała w 2008 r. w Paryżu. Pierwszy i póki co ostatni model skonstruowany wspólnie z Fiatem, wykorzystujący płytę podłogową Pandy, był produkowany w fabryce Fiat Auto Poland w Tychach na tych samych liniach co „pięćsetka” do 2016 r. Trzecia generacja to już zupełnie inne, globalne auto, realizujące koncepcję One Ford. Wskoczyło do segmentu B (ma 3929 mm długości, 1743 mm szerokości oraz 1524 mm wysokości), nie ma też nic wspólnego z wywołującym uśmiech nadwoziem. W stosunku do pierwszej generacji auto urosło aż o 30 cm!. Jako Ka+ pojawił się w Europie w 2016 r. i jest pozycjonowany poniżej Fiesty, walcząc o podobnych klientów, co np. Renault swoją Dacią Sandero.

""

fot. Wojciech Romański

Foto: moto.rp.pl

Powiedzmy sobie szczerze – koncepcja samochodów globalnych, produkowanych w zbliżonej postaci na różne rynki – nie jest tym, co mnie zachwyca. Opracowanie auta, które ma się spodobać zarówno w Indiach (gdzie m.in. Ka+ jest produkowane i skąd trafia do Europy), Ameryce Południowej, Afryce czy Europie jest praktycznie niemożliwe. W efekcie otrzymujemy samochód tak stylistycznie neutralny, że nieomal niezauważalny. I choć po starym Ka już dawno opadł kurz, wciąż mi trochę szkoda, że projekt miejskiego, wyrazistego autka został zarzucony. Gdyby nie charakterystyczny kształt przedniego grilla i reflektorów, przynależność Ka+ do rodziny Forda, przynajmniej z zewnątrz, nie byłaby wcale oczywista.

""

fot. Wojciech Romański

Foto: moto.rp.pl

Tłustszy Ka+, który w Polsce jest sprzedawany od 2017 r., przeszedł w tym roku niewielki lifting (m.in. modyfikacja zderzaków oraz atrapy chłodnicy, w gamie silników nowa jednostka benzynowa 1,2 l Ti-VCT o mocach 70 i 85 KM z systemem start-stop oraz diesel o pojemności 1,5 l oferujący 95 KM, wprowadzenie znanego z innych modelu systemu komunikacji i rozrywki Ford SYNC 3 z 6,5-calowym ekranem dotykowym). Największą nowością jest wersja Active, podwyższona o 23 mm, stylizowana na crossovera. Podobną operację Ford przeprowadził wcześniej z Fiestą, a niebawem do salonów trafi także podwyższona wersja Focusa. Sprawdziliśmy ją w modelu z mocniejszym silnikiem 1,2 l (w konfiguracji Active występuje tylko ta jedna jednostka).

CZYTAJ TAKŻE: Ceny | Ford Fiesta Active: Na początek w promocji

Zacznijmy od designu. Od wersji cywilnej Active różni się wysokością zawieszenia i stylizacją nadwozia – mamy tu dodatkowe osłony, obramowania nadkoli, czarne wykończenie górnej i dolnej części przedniego wlotu powietrza oraz relingi dachowe w standardzie. Do tego dochodzą 15-calowe obręcze kół z lekkiego stopu i brązowy metaliczny kolor nadwozia Canyon Ridge, zarezerwowany wyłącznie dla aktywnych. Z kolei kabinę wyróżniają ozdobne listwy na progach i dedykowana dla tego modelu skórzana kierownicy z ozdobnymi szwami Sienna Brown, wyposażonej w przełączniki tempomatu, do tego mamy  maty podłogowe w kabinie i przestrzeni ładunkowej chronią wnętrze przed zabłoconymi butami. Jak podkreślali podczas prezentacji przedstawiciele marki, to idealny samochód dla działkowca.

""

fot. Wojciech Romański

Foto: moto.rp.pl

Można się z tego śmiać, jednak, jak na malucha z segmentu budżetowego, wersja Active została dość bogato doposażona i jej wyróżnikiem nie jest jedynie stosowny design. Ka+ Active ma większy rozstaw kół, większy przedni stabilizator przechyłów i inaczej niż w cywilnej wersji dostrojony elektronicznie sterowany układ wspomagania kierownicy. Dodatkowo amortyzatory zostały wyposażone w hydrauliczny ogranicznik odbicia zawieszenia, który zapewnia płynniejszą jazdę po trudnych nawierzchniach. Wstydu nie ma.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy Ford Focus: I zostały nas tylko trzy…

Nie tylko zresztą w tym przypadku. Mały Ford robi naprawdę dobre wrażenie. Oczywiście od trzycylindrowej jednostki nie można oczekiwać cudów (prędkość maksymalna 169 km/h, przyspieszenie do 100 km – 13,5 s.), ale jak na tego typu, downsizignowe silniki Ti-VCT pracuje bardzo kulturalnie, a nieprzyjemny przydźwięk, charakterystyczny dla trzycylindrowców, pojawia się dopiero przy wyższych obrotach, o które jednak przy pięciobiegowej, manualnej skrzyni wcale nie tak trudno. Gorzej ze spalaniem, które w cyklu mieszanym ma sięgać 5-5,7 l/100 km. Podczas krótkiego testu do tego wyniku nawet się nie zbliżyliśmy, oscylując między 7 a 8 l/100 km, nie zmuszając przy tym samochodu do rzeczy, których robić by nie chciał. Co więcej, auto zaskakująco dobrze się prowadzi, także dzięki wzorcowo pracującemu systemowi wspomagania, zwiększającemu opór układu wraz ze wzrostem prędkości, a dość sztywne zawieszenie sprawia, że nadwozie nie buja się na każdym zakręcie. Oczywiście na poprzecznych nierównościach czy poza utwardzoną nawierzchnią czuć, że tylne zawieszenie wykorzystuje belkę skrętną, ale przy tej cenie samochodu trudno się tego czepiać.

""

fot. Wojciech Romański

Foto: moto.rp.pl

Stylistycznie bez fajerwerków, za to zwinny, całkiem nieźle wyposażony miejski samochód, który nie tylko dobrze poradzi sobie z wyższymi krawężnikami, ale i faktycznie spokojnie dowiezie na działkę czy piknik. Tyle, że wiele z niej nie przywiezie, bo bagażnik z kołem zapasowym mieści raptem 257 l (z pakietem naprawczym 275 l). Ceny cywilnej wersji Ka+ zaczynają się od 41 650 zł (cena promocyjna 40 950 zł), za model Active trzeba zapłacić co najmniej 55,9 tys. zł (promocyjnie 51,6 tys. zł). I jeśli ktoś nie upiera się przy dieslu, jest to bardzo rozsądna propozycja.

Ford Ka, bardzo niegdyś charakterystyczny stylistycznie model reprezentujący segment A, ma swoją długą historię, związaną także z Polską. Pierwsza generacja została pokazana lata temu, bo w 1994 r. w Genewie. Druga odsłona małego Forda zadebiutowała w 2008 r. w Paryżu. Pierwszy i póki co ostatni model skonstruowany wspólnie z Fiatem, wykorzystujący płytę podłogową Pandy, był produkowany w fabryce Fiat Auto Poland w Tychach na tych samych liniach co „pięćsetka” do 2016 r. Trzecia generacja to już zupełnie inne, globalne auto, realizujące koncepcję One Ford. Wskoczyło do segmentu B (ma 3929 mm długości, 1743 mm szerokości oraz 1524 mm wysokości), nie ma też nic wspólnego z wywołującym uśmiech nadwoziem. W stosunku do pierwszej generacji auto urosło aż o 30 cm!. Jako Ka+ pojawił się w Europie w 2016 r. i jest pozycjonowany poniżej Fiesty, walcząc o podobnych klientów, co np. Renault swoją Dacią Sandero.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Za Kierownicą
Podróż Rolls-Roycem Ghost po USA. Wyjątkowość miejsc i chwil
Za Kierownicą
Porsche elektrycznie. Jazda po torze e-nowościami i bicie rekordu
Za Kierownicą
Skoda Kodiaq: SUV, który potrafi wszystko
Za Kierownicą
Porsche Taycan Cross Turismo 4S: Zwykła podróż na prądzie przez pół Europy
Za Kierownicą
Audi S8: S jak sport, siła i subtelność
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10