Głównym powodem, dla którego samochody elektryczne są drogie w zakupie, są akumulatory. To one determinują znaczną część całkowitych kosztów samochodu, a najczęściej są najdroższym elementem elektryka. Jeśli akumulator ulegnie uszkodzeniu w wyniku wypadku, naprawa elektrycznego auta staje się bardzo kosztowna lub niemożliwa. Tym samym elektryki są narażone na ryzyko szkody całkowitej o wiele bardziej niż samochody spalinowe. Generalne Stowarzyszenie Niemieckiej Branży Ubezpieczeniowej (GDV) przeprowadziło obliczenia i opracowało statystyki na ten temat. W przypadku samochodów elektrycznych z ubezpieczeniem AC zgłaszanych jest aż o 20 proc. mniej uszkodzeń niż w przypadku porównywalnych samochodów z silnikami spalinowymi. Jednak kiedy już jest zgłoszone to każde pojedyncze uszkodzenie kosztuje średnio do 25 procent więcej.
Czytaj więcej
Średnia składka za obowiązkowe ubezpieczenie dla kierowców wynosi już 610 zł i w ciągu roku poszła w górę o 108 zł, czyli ponad 20 proc. Ceny OC rosną nieprzerwanie już od 12 miesięcy, a w ostatnim czasie podwyżki przyśpieszyły. W drugim kwartale kierowcy płacili za polisy OC o 11 proc. więcej niż na początku tego roku.
Brytyjski ośrodek badawczy „Thatcham Research” już dostrzega rosnące składki ubezpieczeniowe samochodów elektrycznych. Chociaż niektórzy producenci pojazdów podkreślają możliwość naprawy swoich akumulatorów, w przypadku innych, takich jak Tesla, strukturalny zestaw akumulatorów jest wręcz nienaprawialny. Często, nawet po niewielkich stłuczkach trudno określić stan akumulatora. W razie wątpliwości ta niepewność prowadzi do jego wymiany, nawet jeśli okazuje się nienaruszony. Ze względu na swoje rozmiary skrzynki akumulatorów są coraz częściej projektowane jako nośne elementy konstrukcyjne nadwozia auta. Nowe, większe pakiety ogniw w Tesli Model Y są nawet całkowicie sklejone, to obniża koszty produkcji. Dlatego ich naprawa lub nawet recykling są bardzo trudne. „Konstrukcyjny zestaw akumulatorów Tesli po wypadku trafia prosto do niszczarki” – mówi Sandy Munro, szef amerykańskiej firmy konsultingowej Munro & Associates, która w temacie recyklingu doradza także producentom samochodów.
Czytaj więcej
Proces odlewania ciśnieniowego aluminium, dzięki któremu można wyprodukować bardzo duże części samochodu w jednym kawałku wdrożyła na masową skalę Tesla. Teraz ten sam pomysł chcą realizować inne marki samochodowe. Ford, Toyota, Hyundai, Volvo i Nissan myślą o produkcji "jednorazowego samochodu", który jest tańszy w produkcji, ale niesie sporo wad dla właścicieli i użytkowników.
Ubezpieczenia samochodów elektrycznych idą w górę
Dlatego też coraz więcej elektryków jest spisywana na straty nawet po drobnych wypadkach. Agencja Reutersa przeprowadziła swoje dochodzenie dotyczące sprzedaży złomowanych aut elektrycznych w USA i Europie, które obnaża duży odsetek Tesli z niskim przebiegiem z orzekaną szkodą całkowitą. Na tej liście znalazły się też elektryczne modele Nissana, Hyundaia, Stellantisa, BMW czy Renault. Mimo że skrzynki akumulatorowe są wykonane z materiałów o wysokiej wytrzymałości, ogniwa znajdujące się w środku mogą ulec uszkodzeniu nawet w przypadku niewielkich wypadków. Według firmy doradczej Thatchama ocena sprawności elektryka po wypadku jest trudna, ponieważ producenci samochodów odmawiają technicznego i cyfrowego dostępu do danych o akumulatorze. Bez takich danych diagnostycznych wiele nawet nienaruszonych baterii zostaje spisane na straty przez ubezpieczycieli, firmy leasingowe i warsztaty samochodowe. Nawet szef Tesli, Elon Musk, zauważył już, że ubezpieczenie samochodu elektrycznego staje się coraz droższe. W styczniu powiedział, że składki niektórych ubezpieczycieli są „w niektórych przypadkach nieuzasadnione wysokie”. Tesla oferuje na rynku amerykańskim własne usługi ubezpieczeniowe. Koszty ubezpieczenia samochodu elektrycznego w USA są średnio o 27 procent wyższe niż pojazdu konwencjonalnego. Również w Niemczech portal internetowy Check24 potwierdził, że samochody elektryczne są w ubezpieczeniu droższe od porównywalnych modeli z silnikiem spalinowym.