Pokonał je rynkowy kryzys oraz polityka rządu Wielkiej Brytanii, która zmusiła grupę Stellantis do cięcia kosztów i przeniesienia produkcji do innego zakładu, który ma zostać dostosowany do wytwarzania samochodów elektrycznych. Jest to „niszczycielski cios” - mówią władze miasta. Zamknięcie fabryki ma nastąpić w kwietniu tego roku. W ramach restrukturyzacji część produkcji zostanie przeniesiona do fabryki w Ellesmere Port (Anglia). Dotychczasowi pracownicy zakładu w Luton, mają dostać propozycję relokacji na korzystnych zasadach z pomocą przeniesienia oraz pakietami i dodatkami w nowym miejscu pracy.

Czytaj więcej

Nie będzie zamknięcia fabryk, ale Volkswagen zwolni ponad 35 tys. pracowników

Wielka Brytania chce już w 2030 r. sprzedawać 80 proc. aut elektrycznych

Koncern podkreśla, że wprowadzane zmiany mają na celu zwiększenie oferty pojazdów elektrycznych. Dlatego też planowana jest rozbudowa zakładów w północno-zachodniej Anglii o nowe linie produkcyjne dostosowanie do samochodów na prąd. Warto podkreślić, że strategia koncernu to m.in. efekt przyjętej przez Wielką Brytanię polityki zakładającej, że już w 2030 roku 80 proc. wszystkich sprzedawanych samochodów będzie zeroemisyjna. W 2035 roku ma to być już 100 proc. sprzedaży. Firmy, które nie dostosują się do przyjętych wymogów będą musiały liczyć się z poważnymi konsekwencjami finansowymi. Plany Stellantisa w związku z zakładami w Luton są krytykowane przez lokalne władze. Zarzucają koncernowi brak chęci współpracy i wdrożenia planu ratowania 120-letniej fabryki samochodów. Parlamentarzyści z Luton nazwali te działania „niszczycielskim ciosem” dla miasta. „The Telegraph” poinformował, że teren pod fabryką jest już wystawiony na sprzedaż.

Czytaj więcej

Byli dumą koncernu. Teraz 1900 pracowników Porsche może stracić pracę

Czytaj więcej

Złote Koło moto.rp.pl: Nagrody motoryzacyjne za 2024 rok