Sąd okręgowy w Monachium, po trwającym ponad 2,5 roku procesie, uznał byłego szefa Audi Ruperta Stadlera za winnego oszustwa i skazał go na rok i dziewięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Również dwaj współoskarżeni: były szef działu rozwoju silników i późniejszy członek zarządu Porsche Wolfgang Hatz oraz jeden z głównych inżynierów (występuje jako P. - jego dane nie zostały podane do wiadomości publicznej) otrzymali wyroki w zawieszeniu za oszustwo. Są to pierwsze wyroki w postępowaniu karnym wydane w związku z ujawnionym w 2015 r. skandalem dotyczącym silników wysokoprężnych. Tzw. „afera Volkswagena" wstrząsnęła całą branżą motoryzacyjną i spowodowała miliardowe szkody.
Czytaj więcej
Komisja Europejska poinformowała w czwartek, 8 lipca, że niemieccy producenci samochodów naruszyli unijne przepisy antymonopolowe, ograniczając konkurencję w zakresie redukcji szkodliwych składników spalin w samochodach osobowych z silnikami wysokoprężnymi.
Prokuratura już wcześniej zgodziła się, w ramach ugody, na wyroki w zawieszeniu dla Stadlera i P., i domagała się kary bezwzględnego pozbawienia wolności jedynie w przypadku Hatza. Sąd, któremu przewodniczył sędzia Stefan Weickert, wymierzył Wolfgangowi Hatzowi ostatecznie karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu, a P. – roku i dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności, również w zawieszeniu. Ponadto wszyscy trzej muszą zapłacić wysokie grzywny na rzecz skarbu landu Bawaria, a także na rzecz różnych stowarzyszeń charytatywnych: Stadler – 1,1 miliona euro, Hatz – 400 tys. euro i P. 50 tys. euro. Muszą również ponieść milionowe koszty procesu. Wyroki nie są prawomocne. Postępowanie przeciwko czwartemu oskarżonemu, który wcześnie przyznał się do winy i występował jako świadek koronny, zostało umorzone w kwietniu, po zapłaceniu przez niego grzywny.
Domagał się „inteligentnych rozwiązań”
Rupert Stadler, były szef Audi, jest, co prawda najbardziej prominentnym z trzech oskarżonych, ale to zarzuty wobec Wolfganga Hatza i inżyniera P. są dużo poważniejsze: jak sami zeznali, to oni zadbali o to, by dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu duże silniki wysokoprężne VW przeszły pozytywnie testy laboratoryjne na emisję tlenku azotu, ale już w warunkach drogowych nie były zgodne z wymaganymi limitami. Celem było zaoszczędzenie na kosztach koniecznego montażu większych zbiorników Adblue do filtrowania spalin po tym, jak technicy firmy dokonali błędnych obliczeń.
Czytaj więcej
Grupa Volkswagen domaga się odszkodowania od Martina Winterkorna, byłego szefa Grupy Volkswagen i Ruperta Stadlera, byłego CEO Audi w związku ze skandalem związanym z manipulacją wynikami pomiarów emisji spalin diesli