Przewidywanie czegokolwiek przed Le Mans 24h, już choćby ze względu na czas trwania wyścigu, liczbę biorących w nim udział aut czy sam charakter toru, na którym impreza odbywa się tylko raz w roku, nie ma większego sensu. Żelaznym faworytem miała być Toyota, która z dużą przewagą wygrała pierwsze trzy wyścigi tegorocznych długodystansowych mistrzostw świata. Jednak w sobotę w Le Mans z dwóch pierwszych miejsc wystartują Ferrari 499P, które okazały się najszybsze w kwalifikacjach i to z niemałą przewagą. Wyraźnie za prototypami Toyoty i Ferrari miały być fabryczne auta Porsche, a tymczasem trzecie miejsce startowe Porsche 963 przegrało z Toyotą TS010 o zaledwie osiem setnych sekundy...
Czytaj więcej
W tym roku przypada setna rocznica 24-godzinnego wyścigu Le Mans (10/11 czerwca). Wygląda na to, że wszystkie fabryczne zespoły, które niezwykle licznie zgłosiły się do wyścigu przyjmują ryzykowaną strategię zakładającą wyłącznie zwycięstwo. Zapowiada się niezwykle zaciekła walka.
Ferrari 499P
Ferrari – najsłynniejszy zespół w historii wyścigów
Najsłynniejszy zespół w historii wyścigów powraca do Le Mans w topowej kategorii prototypów. Po raz pierwszy samochód Ferrari wygrał Le Mans 24h w 1949 roku, nie było to jednak auto ekipy fabrycznej, lecz prywatnie zgłoszony do startu przez angielskiego Lorda Selsdona model 166 MM. Selsdon jako partnera dobrał sobie zawodowego kierowcę wyścigowego Luigiego Chinettiego, który za kierownicą spędził ponad 22 godziny, wygrywając maraton niemal w pojedynkę. Do 1965 roku Ferrari odniosło 8 kolejnych zwycięstw aż w kolejnym sezonie zostało pokonane przez Forda – i od tego czasu nigdy nie wygrało już Le Mans 24h. Z rywalizacji w topowej klasie aut Scuderia wycofała się na początku lat 70. Powrót po 50 latach i zwycięstwo w jubileuszowym wyścigu – czy można sobie wyobrazić lepszy scenariusz?
Porsche 963