Dodatkowe badanie w ciągu roku miałoby potwierdzać zdatność samochodu do użytku, który przekroczył pewien przebieg i wiek. Miałoby to między innymi wyeliminować tak zwanych "trucicieli" z polskich dróg. Ten pomysł Koalicji Obywatelskiej, został złożony na biurko Ministra Infrastruktury. Zgodnie z zapisami w tym dokumencie, parlamentarzyści domagają się wprowadzenia sankcji wobec osób zlecających czy wykonujących usługi usunięcia z pojazdu elementów odpowiadających za ograniczanie emisji substancji szkodliwych spalin (np. katalizatory czy filtry DPF/GPF). W swoich postulatach opierają się m.in. na raport Najwyższej Izby Kontroli zatytułowanym "Eliminowanie z ruchu drogowego pojazdów nadmiernie emitujących substancje szkodliwe".
Czytaj więcej
Już od ponad miesiąca kierowcy mogą korzystać z najdłuższego tunelu w Polsce. W tym czasie przejechało nim ponad 1,2 mln aut, a 8 tysięcy kierowców zostało złapanych za nadmierną prędkość. Krzepi natomiast informacja o braku wypadków w samym tunelu.
Ministerstwo ustosunkowało się do postulatów parlamentarzystów. Rafał Weber, sekretarz stanu w MI zauważył, że zgodnie z dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady z kwietnia 2014 r. w sprawie okresowych badań zdatności do ruchu drogowego pojazdów silnikowych i ich przyczep (…), możliwe jest (art. 5 ust. 4) nałożenie przez właściwy organ państwa członkowskiego obowiązku poddania pojazdu dodatkowemu przeglądowi, przed upływem jego terminu ważności, jeżeli zaistniały sytuacje określone w artykule (art. 5 ust. 1). Jednym z nich jest m.in. osiągnięcie przez pojazd przebiegu 160 tysięcy kilometrów. „Dyrektywa zakłada możliwość, co oznacza, że wskazany artykuł 5 ust. 4 dyrektywy nie podlega obowiązkowi wdrożenia” – powiedział Weber. Zaznaczył też, że „zaproponowanie przepisu będzie wzbudzało wiele wątpliwości w związku z obowiązkiem przeprowadzania w okresie jednego roku dwóch badań technicznych pojazdów, tj. okresowego, a także obowiązkowego, dodatkowego. "Dyskryminacja" lub bardziej "napiętnowanie" pojazdów z uwagi na wiek/przebieg, może wydawać się zupełnie nietrafione i pozbawione merytorycznej argumentacji”.
Czytaj więcej
Według ekspertów jest to jedyna droga do zdobycia odpowiedniej wiedzy i umiejętności. Rząd jest za i już ma proceduje pomysł.
Ponadto przedstawiciel Ministerstwa wytknął posłom niekompetencję dotyczącą sposobu przeprowadzania pomiaru emisji spalin w trakcie badań technicznych pojazdów. „Obecnie dostępne technologie dające pełne wyniki kontroli zanieczyszczeń gazowych i pyłowych są kosztowne, bo wykonywane przy użyciu specjalistycznego sprzętu wykorzystywanego do badań homologacyjnych (tzw. hamownie silnikowe)” – powiedział Weber. Wyjaśnił od razu, że na stacjach kontroli pojazdów nie można przeprowadzić wszystkich badań emisji zanieczyszczeń, ponieważ do tego celu niezbędne są wspomniane hamownie silnikowe, a prawodawstwo UE nie nakłada takiego obowiązku. Te specjalistyczne urządzenia pomiarowo-badawcze najczęściej posiadają producenci silników lub jednostki uprawnione przeprowadzające badania homologacyjne. Ponadto jasno zaznaczył, że inne państwa członkowskie UE również nie wprowadzają obowiązku wyposażenia stacji kontroli pojazdów w wymienione hamownie.