Deklaracje producentów w przypadku zasięgów, w wielu przypadkach odbiegają od tych osiąganych w rzeczywistości. Z tego powodu organizacja NAF postanowiła sprawdzić, ile prawdy jest w deklaracjach koncernów. Przetestowano 21 nowych e-samochodów. Każde z aut przejechało taką samą trasę, składającą się z części miejskiej, pozamiejskiej i autostradowej (podobnie jak w badaniach RDE), tego samego dnia, z podobnym stylem jazdy oraz ustawieniami klimatyzacji. Maksymalna prędkość z jakimi poruszały się pojazdy to 110 km/h. Ponadto każde z aut musiało przejechać przez co najmniej jedną górską przełęcz, a warianty z większymi zasięgami pokonały taką trasę po trzy razy.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy program dopłat do samochodów elektrycznych
Tesla Model 3.
Kolejnym wyznacznikiem był punkt przejechania samochodami od pełnego naładowania do pełnego rozładowania. W niektórych modelach zatrzymanie auta nastąpiło dopiero kilkanaście kilometrów po tym, jak na wyświetlaczu pojawiła się „zero” zasięgu. Auta ruszały do testu przy zimnym silniku i układzie akumulatorowym oraz z włączonym trybem podstawowym Eco lub Normal i aktywną rekuperacją. Do testów wytypowano 21 nowych pojazdów. Wśród nich znalazły się m.in. dwa Fordy Mustangi Mach-E, dwie Tesle Model 3, Volkswageny ID.3 i ID.4, Skoda Enyaq, Polestar 2, Audi E-Tron GT, Volvo XC40 Recharge, Citroen e-C4, Opel Mokka-E, Fiat 500, Honda E, Xpeng G3 czy Mazda MX-30.