Kolejny pomiar zostanie uruchomiony dwa dni później, tj. w piątek 22 stycznia. Obejmie fragment trasy od Kamieńska aż do początku obwodnicy Częstochowy. Będzie miał więc prawie 41 km. Tu także można jechać maksymalnie 70 km na godzinę. Oznacza to, że prędkość będzie kontrolowana na blisko 57 km budowanej autostrady. To długość całej nowej betonowej jezdni, gdzie ruch samochodów odbywa się w układzie dwóch pasów w obu kierunkach. Odcinkowy pomiar prędkości będzie funkcjonował do chwili włączenia do ruchu gotowych, w pełni funkcjonalnych fragmentów autostrady A1 o dwóch jezdniach po trzy pasy ruchu każda. Ma to nastąpić jesienią tego roku.
CZYTAJ TAKŻE: Opłata za przejazd autostradą A4 może wzrosnąć nawet o 40 proc.
Według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) takie rozwiązanie nigdy wcześniej nie było stosowane na budowie drogi. Ze względów bezpieczeństwa wprowadza je Inspekcja Transportu Drogowego. To dlatego, że jak wynika z obserwacji GDDKiA, dopuszczalną prędkość na nowo uruchomionej jezdni wynoszącą w zależności od miejsca 60 – 70 km/h przekracza 99 proc. kierowców. Z tego większość jedzie przeszło setką. – Cała budowa autostrady A1 między Tuszynem a Częstochową jest realizowana pod ruchem. Oznacza to, że na jednej jezdni trwają prace, gdzie poruszają się maszyny i ludzie, a drugą jadą samochody. Nie możemy tolerować takiej sytuacji – twierdzą drogowcy. Tymczasem rekordzista mknął po budowanym odcinku z prędkością 226 km/h.
Odcinkowy pomiar prędkości – jak twierdzi GDDKiA – uspokoi i upłynni jazdę, ale przede wszystkim poprawi bezpieczeństwo kierowców i pracowników budowy. Takie rozwiązanie jest znacznie bardziej skuteczny niż fotoradary. Nie mierzy prędkości w kontrolowanym punkcie, ale sprawdza średnią prędkość na wyznaczonym odcinku. Na jego końcach ustawione są kamery rejestrujące przejeżdżające samochody. System odczytuje numery rejestracyjne i oblicza czas przejazdu pomiędzy sprawdzanymi punktami. Na jego podstawie obliczana jest średnia prędkość.