Joe Biden chce być proekologiczny. Wśród wielu pomysłów i postulatów wygłaszanych podczas debat prezydenckich, Joe Biden podkreślał, że ma plan na walkę o poprawę klimatu. Zamierza zainstalować m.in. 500 tysięcy punktów ładowania pojazdów elektrycznych do 2030 roku. Oznacza to pięciokrotne zwiększenie ogólnej liczby publicznych ładowarek, co ma kosztować 5 miliardów dolarów.
CZYTAJ TAKŻE: PGE wprowadza opłaty za ładowanie aut elektrycznych
Ten pomysł zdobył uznanie w sektorze przemysłu, który ma nadzieję, że ta strategia promocji samochodów elektrycznych dojdzie do skutku. Według działu badawczego Bloomberg (BloombergNEF), realizacja planu stanowi kamień milowy w zakresie infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych, która będzie niezbędna do zasilenia potencjalnej liczby aut bateryjnych poruszających się po drogach do 2030 roku. Analitycy zwrócili uwagę, że działania zapowiadane przez Bidena mogłyby przyczynić się do sprzedaży ok. 25 milionów elektrycznych samochodów osobowych i ciężarowych.
– Jest to punkt zwrotny w stosunku do potrzeb rynku. to może przyspieszyć ten proces o trzy do pięciu lat – powiedziała Cathy Zoi, dyrektor naczelna firmy EVgo, dystrybutora jednej z największych sieci ładowania w kraju. Departament Energii w ostatnim raporcie wskazał, że w Ameryce dostępnych jest 28 tysięcy stacji ładowania pojazdów elektrycznych, które łącznie dają 90 tysięcy złącz do samochodów. Problem polega jednak na tym, że co piąty z nich jest zarezerwowany wyłącznie dla Tesli. Dodatkowo co dziesiąty podłączony pojazd, nie jest przystosowany do szybkiego ładowania, co wyklucza go ze sprawnego użytkowania na dłuższych dystansach.