Lockdown z początku roku spowodował, że granice zaczęło przekraczać o wiele mniej osób. Według danych aplikacji Yanosik, w kwietniu 2020 roku polską granicę przekroczyło o 46,5 proc. mniej kierowców niż w tym samym okresie rok wcześniej – podał portal wp.pl. Po czerwcu wszystko zaczęło wracać do normy. Ponowne otwarcie granic spowodowało, że w lipcu oraz sierpniu wyniki te były jedynie o 9,1 oraz o 7,3 proc. gorsze. Z kolei wrzesień pokazał wyjazdową gorączkę. W dziewiątym miesiącu roku wynik ten był o 29,3 proc. większy niż rok wcześniej. Najczęściej przekraczana była granica z Czechami (46,9 proc.), przejścia ze Słowacją oraz Niemcami cieszyły się mniejszą popularnością – odpowiednio 14,6 proc. oraz 5,8 proc. w porównaniu do danych z września 2019 roku.
CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus w policyjnych Fordach zostanie zabity ciepłem
Teraz obostrzenia wracają. Jest to wynik coraz większej liczby zarażonych osób wirusem COVID-19. Co to oznacza dla osób planujących wyjechanie z Polski?
Niemcy
W Niemczech od soboty (17 października) województwa kujawsko-pomorskim, małopolskim, podlaskim, pomorskim i świętokrzyskim są uznawane za obszar o podwyższonym ryzyku. Oznacza to, że osoby z tych regionów muszą poddać się 14-dniowej kwarantannie lub zgłosić adres miejsca pobytu do miejscowego urzędu ds. zdrowia, jak też przedłożyć negatywny wynik testu na SARS-CoV-2, który musi być wykonany w ciągu ostatnich 48 godzin. Nieprzestrzeganie obowiązujących wytycznych wiążę się z gigantyczną karą. Jak podane niemiecki dziennik Deutsche Welle, grzywna może opiewać nawet na 25 tys. euro, czyli ok. 114 tys. zł. Zwolnione z wykonywania testu są osoby podróżujące przez Niemcy tranzytem i niewykazujące objawów zachorowania na koronawirusa (COVID-19).