Pandemia SARS-CoV-2 niesie ze sobą wiele negatywnych skutków. Poza zwiększającą się liczbą zachorowań oraz śmierci ludzi, oddziałuje również na gospodarkę. Wśród sektorów, które już w tym momencie odczuwają skutki spowolnienia gospodarczego jest m.in.motoryzacja. Dziennikarze z Die Welt rozmawiali z Ferdinandem Dudenhöfferem, ekspertem rynku motoryzacyjnego pracującym obecnie na szwajcarskim uniwersytecie w St. Gallen, który podkreśla, że w czasie pandemii sprzedaż pojazdów spada, co jest oczywiste. Nie pociesza jednak fakt, że załamanie popytu może trwać jeszcze przez jakiś czas po wygaszeniu koronawirusa.
Ostatnie lata nie były łaskawe dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Diselgate oraz przejście na e-mobilność przynosi ogromne straty sprzedażowe producentom. Do tego teraz pojawił się koronawirus, który dolał oliwy do ognia. Ekspert spodziewa się, że moce produkcyjne przy obecnie panującej sytuacji będą zbyt duże w najbliższej przyszłości. – W związku z korona-kryzysem z dnia na dzień powstaje nadwyżka 1,3 miliona pojazdów w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym – powiedział Dudenhöffer Welt Am Sonntag i dodał – Oczekuje się, że w 2020 r. produkcja samochodów w Niemczech spadnie do 3,8 mln pojazdów. Zmniejszenie produkcji z poziomu 5,1 miliona sztuk w 2019 roku, do 3,8 miliona sztuk może doprowadzić do masowych zwolnień. Według Dudenhöffera pracę w tym sektorze (w niemieckich fabrykach zatrudnia się ok. 830 tys. ludzi) może stracić nawet 100 tys. pracowników.
CZYTAJ TAKŻE: Niemcy chcą polskich kierowców ciężarówek