Jak wynika z Licznika Elektromobilności opracowanego przez PZPM i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA), pod koniec lutego w Polsce jeździły 9803 samochody osobowe z napędem elektrycznym. W tym 5,7 tys. miało napęd bateryjny, a 4,1 tys. było hybrydami plug-in. Rośnie także liczba elektrycznych samochodów dostawczych i ciężarowych. Na koniec lutego park tych pojazdów liczył już 561 szt., natomiast flota autobusów elektrycznych zwiększyła się do 232 szt. W dalszym ciągu rośnie flota elektrycznych motorowerów i motocykli, która na koniec lutego zbliżyła się do poziomu 6,5 tys. Jak podał w poniedziałek PZPM, powiększa się także infrastruktura ładowania. W końcu ubiegłego miesiąca w Polsce funkcjonowały 1093 stacje o łącznej liczbie 2028 ładowarek. 30 proc. z nich to szybkie stacje ładowania prądem stałym, a 70 proc. – wolne ładowarki prądu przemiennego o mocy mniejszej lub równej 22 kW.
CZYTAJ TAKŻE: Problemy elektrycznego VW ID.3. Plotki czy prawda?
Elektryczny VW Golf / Fot. Iven Bambot
Jak dotąd, problemem branży e-samochodów jest brak dopłat do ich zakupu. Ostatnio zakładano, że ruszą w II kwartale, jednak z uwagi na kryzys spowodowany epidemią koronawirusa i perspektywę przyszłych problemów z budżetem państwa jest to mało prawdopodobne. Według Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA, w 2019 r. Polska miała 140-procentową dynamikę wzrostu sprzedaży samochodów czysto elektrycznych. Na tle innych krajów Unii Europejskiej to przyzwoity wynik: dla całej UE średnia wzrostu rejestracji wyniosła 93,2 proc. Najwyższym wzrostem może pochwalić się Dania: 217 proc., natomiast największy spadek -43,7 proc. odnotowała Słowacja. Najwięcej samochodów bateryjnych w UE zarejestrowano w ub. roku w Niemczech – 63,5 tys., co w porównaniu z poprzednim rokiem daje wzrost o 75,3 proc.
CZYTAJ TAKŻE: Nissan Leaf: Technika i właściwości jezdne. Numer dwa w domu