Perspektywa wprowadzenia wysokich stawek celnych na europejskie samochody znowu staje się kartą przetargową w negocjacjach handlowych USA z Unią Europejską. – Jeśli czegoś nie dostaniemy, będę musiał podjąć działania. Będą to bardzo wysokie stawki na samochody i inne rzeczy, które trafią do naszego kraju – groził w środę w Davos prezydent Donald Trump w wywiadzie dla CNBC. Cła na europejskie auta miałyby wynieść 25 proc. Dla europejskich producentów miałoby to fatalne skutki: USA to dla nich wciąż największy rynek eksportowy, dwukrotnie większy od rynku chińskiego. W 2017 r. na amerykański rynek trafiło prawie 30 proc. wszystkich aut osobowych wysyłanych poza UE z fabryk w krajach unijnych, o łącznej wartości 37,4 mld euro. Wysokie cła najmocniej uderzyłyby w Niemcy, które w 2018 r. sprzedały w USA samochody i komponenty motoryzacyjne warte ponad 27 mld euro. Rykoszetem oberwałby wtedy też polski przemysł motoryzacyjny. Niemcy są dla niego największym odbiorcą części i komponentów do produkcji aut. Według AutomotiveSuppliers.pl po dziesięciu miesiącach 2019 r. udział tego rynku w polskim eksporcie części sięgał 34 proc., a ich wartość wynosiła 3,7 mld euro.
Zapowiedzi Trumpa tym bardziej niepokoją koncerny motoryzacyjne, że według opublikowanych w czwartek przez Automotive News Europe prognoz organizacji europejskich producentów pojazdów ACEA najlepsze lata europejskiego przemysłu motoryzacyjnego już minęły. ACEA przewiduje w 2020 r. 2-proc. spadek rejestracji nowych aut w UE, pierwszy od siedmiu lat. Na to nakłada się wzrost kosztów produkcji przez śrubowanie norm emisji. – Gdy nasz przemysł masowo zwiększa inwestycje w pojazdy o zerowej emisji, rynek musi się kurczyć – nie tylko w UE, ale także na całym świecie – stwierdził w oświadczeniu Michael Manley, prezes ACEA. Zapowiedzi, jak ta ze środy, składane były przez Trumpa już wcześniej. Wiosną 2018 r. groził on cłami na auta, gdy UE chciała działań odwetowych na zapowiedziane przez USA cła na importowaną stal i aluminium. Trump zarzucił Brukseli, że blokuje sprzedaż amerykańskich samochodów w Europie. „To wielka nierówność w handlu” – pisał na Twitterze.
Donald Trump.
Decyzji o cłach na auta spodziewano się w maju 2019 r., trzy miesiące po raporcie amerykańskiego sekretarza handlu. Ostrzegał on, że import aut może stanowić zagrożenie dla amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego. A w konsekwencji – dla bezpieczeństwa narodowego. Potwierdzeniem miał być topniejący udział amerykańskich producentów w krajowym rynku samochodowym i jednoczesny wzrost importu. – Jeśli amerykański przemysł motoryzacyjny będzie się dalej kurczył, osłabi to zdolność Stanów Zjednoczonych do rozwijania zaawansowanych produktów, niezbędnych dla utrzymania przewagi technologicznej i wymagań obronnych – stwierdził Trump w wydanym w połowie maja 2019 r. oświadczeniu. Mimo to decyzję o wprowadzeniu ceł odłożył na 180 dni. Tymczasem wojna celna z UE może mieć także przykre konsekwencje dla Amerykanów: w USA znajdują się fabryki BMW, Daimlera i Volkswagena, nastawione także na eksport. Mogłyby ograniczyć produkcję, a w konsekwencji zatrudnienie.